24 lata temu, czyli w 1989 roku o godzinie 6:35 przyszła na świat kluseczka ważąca jakieś 3,700kg, której nadano imię Agnieszka. Podobno miałam czarne włosy i bardzo ciemne oczka. Moja mama nie męczyła się ze mną długo bo tylko 3h i oto dziś ta mała kluseczka kończy 24 lata i nie, nie powiem Wam ile warzy teraz. Tak naprawdę to kończę 19, ale nieoficjalnie 24… 😉

z mamusią 🙂

          Muszę Wam się do czegoś przyznać, dla mnie urodziny od zawsze były dniem wyjątkowym. Od kiedy pamiętam celebrowałam ten dzień najpierw tylko z rodzicami, potem z kolegami i koleżankami, aż z przyjaciółmi, znajomymi i partnerem. Lubię ten dzień i co roku chcę go jakoś uczcić mimo iż uważam (od paru lat), że to wcale nie jest powód do świętowania! W końcu jestem coraz starsza! Jestem jedynaczką, więc ten dzień był tylko i wyłącznie dla mnie, byłam księżniczką i zawsze to lubiłam. Kiedy trenowałam przez 6 lat miałam urodziny na obozie (taniec nowoczesny) więc tradycją była zabawa urodzinowa z okazji moich urodzin. Czułam się wyjątkowa i od tego czasu zawsze tego dnia chciałabym się tak czuć. Niestety lata lecą, a ta wyjątkowość znika.
          Przypuszczam, że to dlatego że zmieniło się moje podejście do życia, urodziny to nie jest dzień w którym świat staje w miejscu, wszystko jest fajne, miłe i cudowne. Dla wszystkich innych ludzi jest to zwykły kolejny dzień w roku. A ja zawsze mam nadzieję, że znów poczuję się jak ta mała dziewczynka, dla której świat się zatrzymywał bo miała urodziny. Wszyscy byli kochani, mili i chcieli sprawiać mi przyjemność. Teraz składają życzenia, już nawet nie osobiście i nie traktują tego dnia jak coś wyjątkowego, bo przecież jestem już „duża”. A ja wcale się duża nie czuję. Wciąż chcę być dzieckiem, cieszyć się każdą pierdołą (robię to, możecie popytać moich znajomych!).
          Dlaczego mam stać się dorosła bo mam 24 lata i tak wypada? Nie zgadzam się. Ja wciąż będę cieszyć się małymi rzeczami, zbierać pluszowe misie, oglądać bajki i cieszyć się z każdej drobnej rzeczy, którą sobie kupię lub dostanę. Czemu nie? Cały świat odbiera mi radość i szczęście, więc ja sobie tego odbierać nie będę. 
          Jestem odpowiedzialna, utrzymuję się sama (z drobną pomocą rodziców jeszcze), jestem dobrze zorganizowana, potrafię sobie poradzić w wielu sytuacjach. Nie zmienia to faktu, że we mnie siedzi ta mała dziewczynka, która uwielbiała Smerfne hity, bajki na RTL i lalki Barbie! Moją dorosłość pozostawiam dla innych, będę dorosła w ich mniemaniu, ale w środku wciąż będę tą własnie kochającą swoje urodziny dziewczynką.
          Może zabrzmi to egoistycznie, narcystycznie czy jakkolwiek, ale życzę sobie szczęścia i przede wszystkim szczęścia, bo ostatnio w moim życiu go ubywa. Życzę sobie wytrwałości, odporności na trudności losu, więcej cierpliwości i więcej odwagi. Ponadto życzę sobie, aby moja walka o siebie którą zaczęłam niedawno (w sensie fizycznym jak i psychicznym) trwała do końca i żebym się nie poddała!

          Więc co dalej? Dalej ma być tylko dobrze, dalej ma być tylko lepiej! 🙂