Jak zwykle spóźniona, no ale ważne, że w ogóle jest! Mam nadzieję, że się nie obrazicie, że będzie mniej zdjęć niż zwykle, ale wszystko jest robione ostatnio na szybko i na zaś. Zdjęcia są z 24.10 także sprzed kilku dni.

          W tym miesiącu podcięłam nieznacznie końcówki, przez co długość moich włosów to wciąż 53cm. Kolejne podcięcie końców planuję w grudniu i mam nadzieję, że będzie to już wyrównanie długości na całości. Chcę zobaczyć jak będę się czuć w równych włosach (całe życie miałam cieniowane) i ewentualnie jak jeszcze trochę podrosną to zrobić je w U”. 
          Od niedzieli 27.10 wcieram kozieradkę ponadto chcę stawiać w tym miesiącu nie tylko na kozieradkę, kupiłam sobie również Sesę i Amlę. Listopad będzie miesiącem Sesy i kozieradki, zobaczymy jakie będą tego efekty. Ten olej jest wszędzie wychwalany pod niebiosa więc i moje włosy koniecznie muszą go poznać… Dodatkowo jeszcze zamówiłam olej Vatika, ale jeszcze nie wiem czy ruszę z nim w tym miesiącu. No zobaczymy, zapraszam tymczasem na zdjęcia.

             Co się ma samej kozieradki, pisaliście na fb że chętnie poczytalibyście więcej. Co prawda nie mam zbyt dużego doświadczenia z tym ziołem, a właściwie to nie mam go wcale mogę jednak powiedzieć Wam to co udało mi się wyczytać w wielu miejscach.
          Kozieradka to roślina zielna, która oznacza „greckie siano” źródłem jej pochodzenia jest Azja i Europa wschodnia. Roślina ta znana była już od starożytności, gdzie robiono z niej olej do pielęgnacji ciała, jej nasiona posiadają dużą zawartość śluzu polisacharydowego (szeroko stosowany w medycynie), alkaloidy (które mogą być toksyczne, aczkolwiek nie w takim stężeniu i nie w takim sposobie aplikacji), steroidalne saponiny, cholie, lecytynę, oraz ważne witaminy takie jak A, B i C, do tego wszystkiego sole mineralne i rozmaite substancje śluzowe. Wszystkie te składniki wpływają pozytywnie na cebulki włosowe i pobudza procesy rozrodcze włosów, powodując ich wzrost o raz przyspieszenie porostu. Ponadto wyczytałam, że kozieradka nie obciąża włosów i zmniejsza ich przetłuszczanie!

Głównym surowcem, z którego wyodrębnia się napar wpływający na regenerację i zaprzestanie wypadania włosów jest nasienie kozieradki. Występuje ono pod łacińską nazwą Semen Foenugraeci. Nasiona są sprzedawane zazwyczaj w dwóch postaciach: w opakowaniach lub w postaci mielonej. Oczywiście najlepiej jest kupować zmielone nasiona, bowiem najłatwiej jest z nich przyrządzić napar. To właśnie on wpływa pozytywnie na pobudzenie stref rozrodczych włosów poprzez zdolność pobudzania syntezy białek, zwiększenie stężenia hemoglobiny oraz liczby erytrocytów we krwi, a tym samym powstrzymuje wypadanie włosów. [źródło]

          Nie wiem jak Wy, ale ja jestem zachęcona. Ponadto jest mnóstwo wpisów na blogach dziewczyn, u których kozieradka świetnie się sprawdziła, przyspieszyła porost, wyhamowała wypadanie. Jestem bardzo ciekawa jak kozieradka sprawdzi się u mnie. Jednakże muszę Was uprzedzić, że kozieradka pachnie jak rosół, a właściwie jak kostka rosołowa. Mnie to tam jakoś znacznie nie przeszkadza, ale wiem że są wiele wrażliwsze nosy, którym może ten zapach mocno przeszkadzać. Po nocy nie ma już śladu po zapachu kozieradki, także nie powinno to stanowić większego problemu.
          Napar, który mamy wcierać w skórę głowy możemy przygotować z jednej lub dwóch łyżeczek zmielonej kozieradki, zalanych wrzątkiem do 3/4 szklanki. Kiedy napar ostygnie wcieramy go w skórę głowy. Ważne jest aby przelać sobie płyn do naczynia/buteleczki, z którego wygodnie będzie nam aplikować go na głowę. U mnie stanęło na pojemniczku od Joanny Rzepy, nadaje się do tego świetnie. Niesamowicie jestem ciekawa jaki przyrost spowoduje u mnie to ziółko, bardzo chciałabym na sylwestra mieć znacznie dłuższe włosy. Pora pokazać Wam aktualizację włosów, która jednocześnie będzie początkową długością włosów przed stosowaniem kozieradki. 

Bez lampy
Z lampą
Długość: 53cm
Podcięcie końcówek: 1cm
          Jestem zadowolona ze stanu moich włosów w tym miesiącu głównie dlatego, że z braku czasu odrobinę je zaniedbałam, a i tak wyglądają nie najgorzej. Nie nakładałam tak często olejów, nie wcierałam żadnej wcierki i ogólnie nie miałam dla nich tyle czasu ile chciałabym mieć. Rzadko kładłam maski i nie chroniłam końcówek tak skrupulatnie jak powinnam… Jednakże wracam do porządnej pielęgnacji i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej!