Od jakiegoś czasu już mam w posiadaniu pomadki Golden Rose z najnowszej linii Velvet matte, które królują na moich ustach od kiedy je mam. Jak tylko zobaczyłam zapowiedzi i później kilka filmików wiedziałam, że muszę je mieć więc tylko kwestią czasu było to kiedy do mnie trafią. Aktualnie mam 4 kolory, ale już wiem że moja kolekcja tych pomadek na pewno się zwiększy i zaraz zobaczycie dlaczego…
Golden-Rose-Velvet-matte
Myślę, że nikomu nie muszę przedstawiać firmy Golden Rose? Mam nadzieję, że nie. Jakiś czas temu na rynku pojawiły się nowe pomadki tejże firmy, z matowym wykończeniem. Jak już pisałam we wstępie wiedziałam, że muszę je mieć, bo nie dość że uwielbiam tą firmę za jakość kosmetyków jakie oferuje, za ich ceny i wybór jaki oferuje. Niebawem po premierze przyleciała do mnie mała paczuszka w której znajdowały się również 4 pomadki Velvet matte! 
Golden-Rose-Velvet-matte
Golden-Rose-Velvet-matte
Golden-Rose-Velvet-matte
Golden-Rose-Velvet-matte
Kolory jakie sobie wybrałam to: 02, czyli nude na usta, 13 czyli róż i już, 19 czerwony przyjemniaczek oraz 20 czyli winna czerwień. Czemu takie kolory? Widziałam je na jednym z filmików, to znaczy nie tylko te, ale dokładnie te kolory najbardziej przypadły mi do gustu. Zaryzykowałam tylko z odcieniem nude, których na ustach nie noszę, ale jeżeli mam być szczera to właśnie ten kolor gości u mnie najczęściej… Jednakże o jakości pomadki świadczy przecież nie tylko kolor…
Golden-Rose-Velvet-matte

Golden Rose Velvet Matte          

Pomadki o których mowa mają bardzo przyjemną konsystencje, nie są za twarde, ani za miękkie. Chociaż początkowo trudno było mi je nałożyć z racji tego, że jakby ta wierzchnia warstwa była jakby „tępa”, ale już wszystko wróciło do normy. Aplikator jak aplikator, chociaż moim zdaniem był a bardzo wyżłobiony początkowo, bo moja dolna warga, która jest dość duża nie była objęta przez całą pomadkę. Jednak wiadomo, z czasem się to wyrabia i już jest okej. Możemy dostać je w każdym punkcie, na każdej wysepce Golden Rose lub sklepie, który ma jej w swojej ofercie (chociaż dla Szczecinianek, w Maczku ich nie ma i niestety chyba nigdzie stacjonarnie już bo w Tesco usunęli stanowisko…) za jedyne 10,90zł. Uważam, że za taką cenę to co otrzymujemy przekracza wszelkie oczekiwania!

Trwałość jest świetna, spokojnie trzymają się 4-5h jeżeli nic nie jemy, chociaż pijąc i dużo rozmawiając też trzymają się ]świetnie. Również zauważyłam, że jeżeli nałożymy je na wcześniej przygotowane usta i potem je lekko przysypiemy pudrem to trzymają się jeszcze lepiej! Wykończenie jednak na moje oko nie jest takie matowe MATOWE, jest to półmat, który przepięknie wygląda na ustach, bo nie nadaje im wizerunku sztuczności, ale też nie wali po oczach nadmiernym połyskiem (co dla mnie jak poślinione usta wygląda). Dzięki temu otrzymujemy bardzo fajny, ciekawy efekt, który jest bardzo wyjątkowy. Poniżej macie prezentacje kolorów po kolei.
Golden-Rose-Velvet-matte

Jeżeli nie miałyście jeszcze tych pomadek to wielki błąd ponieważ są naprawdę świetne! Nie myślcie sobie jednak, że nie mają wad. Zdarza się że podkreślają skórki, ale w moim przypadku dotyczy to tylko najciemniejszej pomadki czyli nr 20. Jednakże znam pomadki, które robią to bardziej także tutaj też nie mam się tak naprawdę do czego przyczepić. W sumie to mogłabym się przyczepić do dostępności, która jest o tyle kiepska, że tylko przez internet, a tam niestety zdjęcia kolorów nie są w 100% rzeczywiste. Co prawda nie różnią się jakoś diametralnie, no ale jednak. Czy coś jeszcze? Tak. Ważna sprawa dla wielu użytkowniczek takich mazideł pomadki NIE WYSUSZAJĄ! Naprawdę noszę je często i dużo, poprawiam też w trakcie i nie zauważyłam przesuszenia, a uwierzcie mi moje usta mają do tego tendencje.

Jak dla mnie pomadki mają same plusy. 20 kolorów do wybory, wykończenie możemy je używać na co dzień jak i na większe wyjścia, a jeżeli efekt matu nam się znudzi, zawsze możemy nałożyć błyszczyk nadając naszym ustom połysk. Jak można łatwo zauważyć ja jestem na tak, nawet BARDZO i zamierzam powiększyć moją kolekcję, ale to dopiero jak skończy się 40 dniowa akcja z niekupowaniem kosmetyków (już 4 dzień, a mnie nawet jeszcze nic nie kusi!), wtedy sobie poszaleję, a co! Polecam z całego serca i uważam, że warto się skusić chociaż na jeden kolor!

Który z mojej czwórki podoba Wam się najbardziej?