Tangle teezer zna chyba każda blogerka, która interesuje się tematem włosów. Wiem również, że wiele początkujących włosomaniaczek (w tym i ja) bardzo pragną tej szczotki od pierwszego posta na ich temat! Ja w ogóle byłam przekonana że takowego posta już napisałam, ale chyba jednak się myliłam…
         Wiem, że wiele z nas wie o co chodzi z TT, ale dla tych którzy pierwszy raz widzą taką szczotkę na oczy, przyda się kilka słów w ramach wstępu. Szczotka do włosów Tangle Teezer została zaprojektowana i stworzona przez fryzjera Shauna Pulfrey, który w trakcie swojej pracy z włosami męczył się z ich plątaniem. Doszedł do wniosku, że to nie same włosy się plączą, ale również potęguje to przedmiot, którym chcemy je rozczesać. Stąd urodził się pomysł na stworzenie szczotki, która szybko i bez problemowo (i bez szkody dla włosa) rozczesywałaby kołtuny. Jak wiecie wyszło mu to całkiem nieźle…

          Szczotka wykonana jest z plastiku ze specjalnie zaprojektowanymi ząbkami flex, które mają ułatwiać nam rozczesywanie włosów przez zwiększenie poślizgu między nimi oraz unikalne ułożenie, pomagać w wykonaniu masażu skóry głowy i dodawać naszym włosom blasku. Poprzez swój kształt oraz materiał z jakiego jest wykonana regularne jej stosowanie ma zminimalizować wypadanie włosów (w sensie, że szczotka ich nie wyrywa), ograniczyć łamanie się ich oraz eliminować rozdwajanie się. Zaleca się stosowanie tej szczotki włosom zniszczonym, po farbowaniu, doczepianym albo dla dzieci. Chociaż ja uważam, że takie zalecenia są bez sensu bo każdy w końcu może sobie taką szczotkę zafundować.
          Jeżeli jesteście zainteresowani zakupem takiej szczotki to musicie wiedzieć, że jest bardzo wiele rodzajów. Jest wersja elite (to moja szczotka, którą widzicie na zdjęciach) wersja kompaktowa z nakładką, dla dzieci z pojemniczkiem na spinki i wiele innych. Wszystkie jednak skupiają się na tych specjalnych ząbkach, które zrewolucjonizowały czesanie włosów. Jeżeli natomiast chodzi o cenę to waha się ona w granicach od 35 do nawet 50zł, ale jest to zakup na długi okres więc nie ma co się wahać.

          Jakie są moje odczucia? Hmmmm… Szczotki używam od sierpnia poprzedniego roku, więc prawie 8 miesięcy już. Na zdjęciach widzicie stan szczotki. Ząbki z brzegu są już lekko powyginane, ale absolutnie nie zmienia to funkcjonalności szczotki ani jakości czesania, jest to efekt intensywnego użytkowania. Dłuższe i krótsze ząbki faktycznie ułatwiają rozczesywanie, włosów wypada w trakcie czesania znacznie mniej niż przy tradycyjnej szczotce i tak, faktycznie rozczesywanie kołtunów jest mniej uciążliwe. Dodatkowo, nie wiem czy to placebo czy co, ale za każdym razem jak się nią czeszę mam wrażenie, że włosy bardziej się błyszczą… Poważnie! Jednakże nie uważam, żeby to było jakieś mega WOW jeżeli o to chodzi. Fakt, jest łatwiej, nie ciągnie tak mocno jak zwykła szczotka, ale nie wydaje mi się żeby małe dziecko się nie oburzyło przy rozczesywaniu. Poza tym jest to szczotka bez której nie wyobrażam już sobie życia. Mam również wersję kompaktową do torebki, która ma nieco krótsze ząbki i jest troszeczkę inna niż ta, ale będę robić konfrontacje także o porównaniu tych dwóch szczotek innym razem. Uważam, że jedynym minusem tak naprawdę tej szczotki jest utrzymanie jej czystości. Myłam ją niejednokrotnie, nawet przed samymi zdjęciami potraktowałam ją wodą, ale jak widzicie niektóre ząbki są brudne u nasady oraz brzegi szczotki również są lekko przybrudzone. Może ja robię to jakoś dziwnie, ale za cholerę nie mogę się tego pozbyć… Ale jednak abstrahując od tego, cieszę się że szczotka do mnie trafiła, cieszę się że ją poznałam, chociaż uważam że jest to jedna z lepszych szczotek, to jednak nie mogę powiedzieć, że mnie totalnie porwała. Hmmm… Nie wiem jak to określić. Jestem na TAK, zdecydowanie. Uważam jednak, że nie każdemu ta szczotka może się spodobać, nie każdy może polubić jej kształt czy chociażby może być za droga. Jest to fajny gadżet, który warto sprawdzić na sobie, ale równie dobrze można zainwestować w szczotkę z naturalnego włosia i też można być zadowolonym (ja właśnie takowy zakup planuję).

          Trochę się nagadałam, ale warto to wszystko podsumować. Szczotka jest wygodna, nie wyrywa włosów, ułatwia rozczesywanie, nadaje im połysku i nie szarpie. Jedyne do czego można się przyczepić to cena i uciążliwość utrzymania w czystości. Poza tym szczotkę możecie kupić w wielu sklepach internetowych, a w Szczecinie wiem że jest w jakiejś hurtowni kosmetycznej.

          I jak, czujecie się skuszone na TT czy będziecie szukać innej alternatywy dla swoich włosów?