Dokładnie rok temu zaczęłam wdrążać się w cały ten świat włosomaniaczek. Poznawałam oleje, wcierki i wszelkie metody dzięki którym moje włosy miały być piękne, długie, lśniące i jedną z metod aby to osiągnąć było odstawienie suszarki. Przyszła pora na małe podsumowanie!
[źródło]
          Dlaczego w ogóle odstawiłam suszarkę? Przede wszystkim dlatego żeby ograniczyć uszkodzenia mechaniczne, które sama im robię. Poza tym zawsze przed suszeniem rozczesywałam włosy, więc były one mokre, a jak wiadomo włosy mokre są najbardziej delikatne. Przestałam więc je również czesać na mokro, w ogóle – od razu zrezygnowałam z tego i z tego. Nie chciałam aby moje włosy łamały się i osłabiały pod wpływem gorącego powietrza. Ponadto jak wiadomo nasze włosy nie przepadają za wysokimi temperaturami, które źle wpływają na ich kondycję. Co prawda nie miałam problemów z suszeniem zbyt blisko skóry głowy, albo za gorącym nawiewem, ale jednak zdarzało mi się, ,że było mi gorąco w głowę. Poza tym suszarka, którą posiadałam nie miała zbyt bogatych opcji, a zimny nawiew po kilku latach użytkowania był nawiewem letnim. Poza tym tak się pięknie złożyło, że w kwietniu tamtego roku suszarka się popsuła i do tej pory nie czułam potrzeby kupowania nowej.
          Wiele opinii odnośnie suszenia utwierdzało mnie w przekonaniu żeby tych włosów nie suszyć, do tej pory tak też robię. Włosy myję w takim momencie, aby miały godzinę czasu na wyschnięcie, a w awaryjnych sytuacjach mam suchy szampon. Nie suszeniem włosów chciałam uniknąć ich odparzenia, nie chciałam aby robiły się matowe (co moim włosom się baaaaaaaardzo rzadko zdarzało – teraz nie zdarza się w ogóle) i podatne na jakiekolwiek uszkodzenia, które mogę im zafundować.
          Jakie są rezultaty nie suszenia włosów? Przede wszystkim zauważyłam, że podczas całego procesu naturalnego suszenia włosów wypada mi znacznie mniej. Ponieważ nie rozczesuję ich na mokro, tylko co jakiś czas przejeżdżam między nimi palcami, nie mam co wyszarpać, tak jakbym robiła to szczotką. Następnie moje włosy nigdy nie są matowe. Różnią się tylko intensywnością połysku, raz jest mega mocny, a raz po prostu błyszczą się troszeczkę mniej. Ponadto nie wynajduję co rusz małych kawałeczków włosów, połamanych, które czasem lądują w umywalce, czy na biurku. Także uszkodzenia mechaniczne, zminimalizowałam z mojej strony do minimum (nie wspominając tutaj o tych nieświadomych). Czeszę włosy dopiero jak są w pełni suche, chociaż nie zawsze tego potrzebują. Czasem po naturalnym suszeniu włosy są takie gładkie i śliskie, że nie wymagają nawet czesania – wtedy robię to dopiero po kilku godzinach, czyli również ograniczam uszkodzenia wynikające  rozczesywania włosów. Są zdrowsze, bardziej odporne na uszkodzenia mechaniczne, gładkie i lśniące (co oczywiście nie jest tylko wynikiem nie suszenia). Nie narażam ich na wysoką temperaturę, więc mają się całkiem dobrze.
          Co dalej? Aktualnie nie mam suszarki. Mam prostownice, której nie używam jeszcze dłużej, chociaż ja i tak prostowałam włosy bardzo sporadycznie, z racji tego że posiadam proste włosy więc nie widzę sensu ich prostowania. Ale od okazji do okazji, albo próba zrobienia loków na prostownicy się zdarzyła, ale już od dwóch lat jak nie więcej moje włosy prostownicy nie widziały. Prostownica się przydaje jak ktoś przyjdzie na makijaż i chce też coś z włosami zrobić, no to coś da się wykombinować. Ale suszarki nie mam, czy chcę mieć? Tak. Ponieważ doszłam do wniosku, że czasem to narzędzie się jednak przydaje, ale zanim takie urządzenie do mnie przywędruje, będę musiała długo szukać czegoś odpowiedniego.
          Chcę żeby moja suszarka miała opcję jonizującą, żeby miała wielostopniowe ogrzewanie, wyświetlacz gdzie sama sobie będę dobierać odpowiednią temperaturę suszenia i oczywiście opcję chłodnego nawiewu. Chcę żeby był to sprzęt z wyższej półki, a nie suszarka której nie znam i zepsuje się miesiąc po zakupie. Chociaż nie jest to coś, co muszę mieć zaraz natychmiast, to jednak będę szukać suszarki, która spełni moje dość wysokie wymagania.
          Uważam, że to była dobra decyzja i nie żałuję, że odstawiłam suszenie włosów. Są one znacznie zdrowsze i widzę różnicę w ich wyglądzie, co wiadomo jest spowodowane głównie zmianą pielęgnacji, jednak odstawienie suszarki też miało w tym jakiś swój udział. Nie mam zamiaru wrócić do regularnego suszenia, ale czasem zafunduje im ten zabieg jak już trafi do mnie jakiś dobry sprzęt.
A Wy, wyobrażacie sobie życie bez suszarki?
PS. Nie lubię wrzucać nie swoich zdjęć, ale z racji braku sprzętu musiałam posłużyć się wujkiem Google.