W związku z tym, że przez wrzesień kilka kosmetyków (i nie tylko) bardzo polubiłam i stosowałam niezwykle często postanowiłam,  że tym razem post z ulubieńcami zamieszczę nieco wcześniej. Tym razem wśród ulubieńców pojawią się aż trzy produkty, które były ulubieńcami również w sierpniu (o czymś to świadczy!). Wśród tej trójki jest mój ukochany właśnie od sierpnia wosk Yankee Garden Sweet Pea, który ostatnio często mi towarzyszy. Jednakże we wrześniu w ulubieńcach znalazły się również dwa pędzle bez których nie wyobrażam sobie makijażu. Jeżeli chcecie bliżej poznać moich ulubieńców września, zapraszam!
Pomadka MAC Craving – czyli poprzedni ulubieniec, cudowna, jesienna, mocna pomadka, która nieziemsko wygląda na ustach. Idealna na tą porę roku, genialnie trwała i z pięknym delikatnym, naturalnym połyskiem. Na pewno poświęcę jej osobny post bo na to zasługuje! Uwielbiam! Mogłabym ją nosić codziennie!
Puder Ben Nye Neutral Set – właściwie te pudry jak i cała firma to dla mnie była swego czasu totalna nowość. Gdzieś widywałam na blogach właśnie pudry tej firmy, aż za którymś razem pomyślałam, że i ja chciałabym spróbować szczególnie, że akurat mój puder się kończył. Postawiłam na ten neutral set i jestem bardzo zadowolona, choć niestety puder ma średnio przyjemny zapach to daje takie lekko matowe wykończenie i fajnie utrwala makijaż. No i jest stosunkowo nie drogi, bo za 80g produktu o ile dobrze pamiętam płacimy ok 60zł.
NYX korektor HD – ja mam najjaśniejszy odcień porcelain i sprawdza się bardzo dobrze. Długo się trzyma, nie przesuwa się, nie wazy w gorętsze dni i bardzo dobrze kryje cienie pod oczami, nie obciąża skór i choć delikatnie wchodzi w załamania to nie wygląda to nieestetycznie bo wystarczy te miejsca lekko przyklepać palcem. 
Paint pot MAC – soft ochre, jak już pisałam miesiąc temu genialny produkt! Jako baza, jako cień, jako korektor nawet na delikatne niedoskonałości. Świetnie wyrównuje koloryt skóry, cudownie utrwala cienie i bardzo dobrze podbija kolory, przez swoją „twardość” na skórze daje bardzo dobry podkład pod cienie! Na pewno nie raz będzie w moich ulubieńcach!
Aqua brow – nr 40 czyli najciemniejszy odcień dostępny u nas, idealnie zgrywa się z moimi włosami, z odpowiednio przygotowanymi wcześniej brwiami  wytrzyma deszcz, wichurę, pot i nie tylko. Jest to świetny choć trudny w obsłudze produkt, szykuję osobnego posta gdzie poczytacie o nim więcej także nie będę zdradzać wszystkiego.
Tusz do rzęs Benefit BAD gal – fajna, wygodna, mocno czarna mascara, która bardzo fajnie wydłuża i rozczesuje rzęsy. Uwielbiam silikonowe szczoteczki, ta natomiast jest zwykła, najprostsza z włosia, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Świeżo po otwarciu jest bardzo przyjemna, ale jestem pewna, że jak odrobinę podeschnie będzie jeszcze lepsza!
Essie good to go – chociaż Essie już raczej kupować nie będę (pomimo tak kuszących kolorów) tak ten top jest jednym z fajniejszych jakie miałam. Mocno nabłyszcza i schnie szybciej niż Sally Hansen i wolniej niż Seche, w związku z tym jest bardzo dobry, ponieważ nie ściąga lakieru jak Seche i nie schnie godzinami jak Sally Insta Dri. Myślę, że to jedyny lakier Essie do jakiego będę wracać, chociaż aktualnie w kolejce mam 3 jak nie 4 topy do wypróbowania…
Artdeco 115 – cudowny, chłodny brąz idealny na jesienną porę, chociaż ja i w lato go nosiłam. Nie przepadam za takimi odcieniami na moich paznokciach, ale ten totalnie, całkowicie, kompletnie mnie zachwycił. Nie dość, że ma piękny kolor, to kryje przy pierwszej warstwie, schnie całkiem szybko i trzyma się bardzo długo. Jestem na tak! Na pewno jesienią często będzie lądował na moich paznokciach!
Pędzel bdellium tools 760 – kupiony ze względu na swój maleńki rozmiar i poszukiwanie pędzelka do eyelinera z Maybelline. Ten okaz nadaje się do niego idealnie, ale również świetnie współpracuje z Cake’m z Kryolana oraz jako pędzelek do nakładania aqua brow. Zastanawiam się nad zakupem drugiego ponieważ tak często go używam, że przydałoby się mieć drugi na zmianę!
Pędzel Zoeva 227 – pędzel, którego wcale nie pokochałam od pierwszego użycia, bo początkowo wydawał mi się bardzo przeciętny. Podobny do jednego z Hakuro do rozcierania, który mam, ale z czasem coraz bardziej się do niego przekonywałam. Jest bardziej płaski niż wszystkie pędzle do rozcierania jakie mam i sprawdza się genialnie w swojej roli. Jest jednym z moich ulubieńców do bloendowania cieni i nie wyobrażam sobie bez niego żadnego makijażu!
Yankee Candle Garden Sweet Pea – wspomniany wcześniej słodki groszek! Cudowny! W ogóle dochodzę do wniosku, że lubię zapach słodkiego groszku bo z Bath & body works, też kupiłam sobie żel w takim zapachu. Coś wspaniałego!
          Tak wyglądają moi wrześniowy ulubieńcy. Jestem przekonana, że wszystkich produktów będę używać długo i na pewno często będą się przewijać w ulubieńcach. produkty MAC, czy pędzle Zoeva to jedne z lepszych produktów jakie miałam okazję używać i muszę przyznać, że (niestety dla mojego portfela) chcę więcej!!
A jak tam Wasi ulubieńcy? Jest wśród moich coś co u Was sprawdziło się we wrześniu?