Muszę Wam się przyznać, że czasami ciężko jest mi odnaleźć ulubieńców. Ponieważ używam wielu produktów, lubię często zmieniać to co nakładam na twarz, włosy czy ciało. Jednakże w styczniu, te sześć produktów towarzyszyło mi właściwie codziennie! Zresztą przypuszczam, że w lutym ci ulubieńcy niewiele się zmienią, ale jak to się mówi kobieta zmienną jest, więc okaże się niebawem. Jeżeli jesteście ciekawi moich styczniowych ulubieńców, zapraszam Was na dzisiejszy post! 

          Jak zwykle w moich ulubieńcach króluje kolorówka, ale co ja Wam na to poradzę, że głównie kolorówka mi w głowie? Jednakże obiecuję, że od tego roku pojawi się więcej z pielęgnacji, bo wiem, że tego chcecie i Was to interesuje. Więc bez obaw, będzie i pielęgnacja! Jednakże zacznę od produktu, który robił, robi i będzie robił w okół siebie dużo szumu, a ja poznałam go dopiero parę tygodni temu. 
          Mowa oczywiście o podkładzie Revlon Colorstay. Moja przyjaciółka używa go od lat i od lat mi go polecała. Zresztą wiele moich znajomych go zachwalało, ale zawsze jakoś tak podchodziłam z rezerwą do firmy Revolon. Ale ponieważ potrzebowałam nowego podkładu, stwierdziłam, że dojrzałam do Revlona. Tym oto sposobem trafił do mnie odcień Buff i jest to aktualnie najlepszy podkład jaki używałam. Pięknie stapia się ze skórą, nie widać go, nie roluje się, nie robi plam, trzyma się ponad 10h, nawet bez pudru! Nie obciąża skóry, nie zapycha (choć takie opinie mi się obiły o uszy), przedłuża trwałość bronzera i różu. Mogłabym wymieniać i wymieniać jego zalety. Jestem zachwycona, w niebo wzięta i mam zamiar wykończysz wszystkie podkłady, i do kufra zebrać sobie małą gromadkę różnych odcieni.
          W styczniu, właściwie nie wiem dlaczego miałam ogromne parcie na czerwone usta. Świetnie w tej roli sprawdzała mi się pomadka z MACa M.A.C RED, o wykończeniu amplified. Podparta konturówką wytrzymywała spokojnie 6 godzin bez poprawek. Odcień jest piękny, raczej chłodniejszy niż cieplejszy, ale wiem że czerwień może być bardziej chłodna. Bardzo kobieca, taka klasyczna czerwień, którą każda z nas powinna mieć.
          Czerwień na ustach pięknie komponowała mi się z każdym makijażem, jaki wykonałam paletką Chocolate bar z Too Faced. Zakochałam się w niej od pierwszego użycia (i powąchania) i choć były chwile, że wątpiłam w jej… działanie, to już mi przeszło. Kocham ją miłością niezmienną i nikomu nie oddam! Ma piękne, mocno napigmentowane, trwałe cienie, które komponują się w cudowny zestaw. Niezastąpiona. Teraz czekam, aż dorwę jej siostrę, bo też mnie urzekła!
          Jak makijaż oczu, to nie można zapomnieć o makijażu brwi. Brow pow theBalm towarzyszy mi od jakiegoś czasu i właściwie ponownie pojawia się w ulubieńcach. Cień doczekał się indywidualnego [ posta ], jako ulubieniec grudnia. Wciąż jestem zachwycona jego trwałością, możliwością cieniowania, napigmentowaniem i całą oprawą produktu. Czaję się na pozostałe dwa odcienie, żeby mieć je w kufrze, zawsze i wszędzie.

          W pielęgnacji właściwie niewiele się zmieniło, ponieważ pasta z Ziaji  z serii liście manuka jest ze mną już od jakiś dwóch, czy trzech miesięcy i kiedy miałam kilkunastodniową przerwę, czułam się dziwnie. Do mojej cery jest idealna. Dokładnie ściera martwy naskórek, nie podrażnia, nie powoduje zaczerwienień (a ja mam cerę w kierunku naczynkowej), pięknie pachnie i pozostawia skórę twarzy miękką, gładką i aksamitną jak pupcia niemowlaczka. Używam jej raz w tygodniu, bo jest naprawdę mocna, ale moja cera jest mi za to wdzięczna!
           Drugim produktem, który towarzyszył mi często w styczniu, jest regeneration hand balm Phenome, który trafił do mnie na spotkaniu Secrets of beauty. Mój krem ma zapach mleka i migdałów, który mnie osobiście się nie podoba, ale nie jest drażniący. Za to moje ręce są dzięki niemu miękke, gładkie i stale nawilżone. Nie muszę martwić się o suchość, czy szorstkość dłoni.
          Tak prezentuje się moich sześciu wspaniałych. Każdy z tych produktów polecam Wam z całego serca i mogę zapewnić, że mam w planach znaleźć miejsce na recenzję dla wszystkich moich ulubieńców. Także, to jest coś, czego możecie się spodziewać w przeciągu najbliższych kilku tygodniu.
          Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach co myślicie o moich ulubieńcach i jacy są Wasi ze stycznia?