Jak to mówią: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! Muszę przyznać, że coś w tym jest! Bez dwóch zdań, cieszę się, że już jestem w domu. Wyjazd był niesamowity, ale jednak po tygodniu poza domem, człowiek już tęskni za swoimi kątami. Podczas mojego wyjazdu nie obyło się bez zakupów, jednakże w tych kosmetycznych raczej nie szalałam i poniżej dowiecie się dlaczego. Tymczasem zapraszam Was, na naprawdę malutki haul z Genewy (i nie tylko), a mimo małych rozmiarów, jest co oglądać! Zapraszam!

Haul zakupowy

Nars blush

          Zacznę może od krótkiego wyjaśnienia, dlaczego te moje zakupy są takie skromne (notabene, do czego to doszło, że tłumaczę się z MAŁYCH zakupów!). Jadąc do Francji, bardzo mocno liczyłam na to, że w tamtejszej Sephorze dorwę kosmetyki Too faced, niestety na miejscu okazało się, że stacjonarni będą dostępne od kwietnia… A ja, za większość odłożonych pieniędzy, chciałam się obkupić właśnie w Too faced. No cóż, trudno. Trochę się rozczarowałam, ale nic straconego, może dorwę coś innego!
NARS ORGASM
Haul zakupowy
          Będąc w Genewie kompletnie nie spodziewałam się, że wpadniemy do sklepu LUSHa, ale jak tylko go zobaczyłam, nikt nie byłby w stanie mnie powstrzymać. Oczywiście byłam oczarowana, wcześniej nie byłam w żadnym ich sklepie. Te kolory, te zapachy, kształty… To wszystko było naprawdę cudowne. Niestety, ceny były dość mocno zawyżone, więc skusiłam się na dwa produkty  (tak, jednego z nich nie ma na zdjęciach). Balsam do ust, który miał być bananowy, a w efekcie okazał się balsamem z trawą cytrynową. Dodatkowo skusiłam się na kultową maskę do twarzy, z płatkami owsianymi, ale niestety została w bagażu, który powędrował do rodziców. Nie martwcie się jednak, na pewno pojawi się jej recenzja.
          W Genewie również trafiłyśmy do fajnego sklepu Globus, który był takim, dziwnym dość centrum handlowym. W środku były różne stoiska ekskluzywnych marek. Więcej Wam pokażę w fotorelacji z wyjazdu. W każdym razie znalazłam tam szafę lakierów alessandro, które od dawna za mną chodziły i w koszyku wylądował piękny, cudowny niebieski, który widziałam wcześniej na kilku blogach. Jeżeli mnie nie zawiedzie, to będzie mój odcień idealny!
          Nie mogłam nie zajść do Genewskiego Douglasa, gdzie ku mojemu zaskoczeniu znajdował się stand pędzli Zoeva. Ponieważ, jak wiecie, uwielbiam te pędzle nie przeszłam obok nich obojętnie! Wyszłam z widocznym na zdjęciach pędzelkiem do kresek, który niestety nie jest tak precyzyjny jak bym chciała, ale… kwestia wprawy.
          Właściwie rozczarowana asortymentem Sephory (która gwoli ścisłości była we Francji nie w Szwajcarii) nie miałam nic dla siebie kupować, ale skuszona dostępnością firmy NARS stwierdziłam, że szkoda byłoby z okazji nie skorzystać. Tym oto sposobem wpadł w moje ręce róż NARS. Jak już byłam na miejscu, chciałam zaopatrzyć się w kultowy odcień o nazwie Orgasm, ale jak go zobaczyłam… Stwierdziłam, że sobie odpuszczę. Totalnie nie przypadł mi go gustu, a jego drobinki mnie odstraszyły. Pokusiłam się więc na inny odcień, który totalnie mnie w sobie rozkochał: Deep throat (ekhem… co kto lubi). Jednakże z Sephory wyszłam z dwoma, ponieważ drugi jest dla mojej kochanej Ali, która zażyczyła go sobie, jeszcze przed moim wyjazdem! Tak naprawdę oba róże są piękne, mają w sobie coś, jednakże ja nie przepadam za różami, które są również rozświetlające, Orgasm taki właśnie jest. Mój odcień natomiast, również ma w sobie delikatne drobinki, ale znacznie mniej widoczne. Zresztą, jak dobrze pójdzie to pokażę Wam oba te róże i zrobię małe porównanie.

NARS orgasm

NARS deep throat

NARS orgasm

alessandro deep ocean blue

          Jak wspomniałam na początku, zakupy nie są wielkie, właściwie kilka drobiazgów niedostępnych w Polsce, z których bardzo się cieszę. Skromnie, bo skromnie, ale za to ile przybyło mi przedmiotów do dekoracji mieszkania, to nawet nie macie pojęcia! Nie było too faced, więc miałam za co szaleć! We Francji i Szwajcarii są takie… pchle targi, wyprzedaże domowe i tam za naprawdę małe pieniądze, można kupić kupę genialnych rzeczy! Jak tylko cała reszta do mnie dojedzie to na pewno Wam wszystko pokażę! 🙂
Ja się zabieram za malowanie paznokci… A Wy już macie jakieś soczyste nowości z marca? 🙂