Zazwyczaj staram się denko umieszczać na początku miesiąca, ale w kwietniu zdecydowanie nie było mi z tym po drodze. W końcu jednak udało mi się uporać ze zdjęciami wykończonych produktów, w związku z czym przyszła pora na projekt denko! Myślałam, że marzec wcale nie obfitował w wykończenia, ale okazuje się, że jest wręcz przeciwnie! Moja torba z opakowaniami po produktach pękała w szwach. Zapraszam Was na denkowy zbiór krótkich recenzji.

denko-blog

Przyznam się, że szukam dobrego sposobu na zdjęcia denka. Nie znalazłam jeszcze idealnego środowiska na pokazywanie wykończeń i dzisiejsze również nie do końca mi odpowiada, chociaż jest na pewno bliżej niż dalej. Może macie jakiś pomysł na fajne pokazanie zdenkowanych produktów? Jeżeli tak, to dajcie znać w komentarzach, inspiracje mile widziane!
Dzisiejsze denko jest wyjątkowo rozmaite, bo nawet znalazło się w nim trochę kolorówki, co zdarza mi się niezmiernie rzadko, podobnie zresztą jak wykończenie produktów do paznokci, a dziś pokażę Wam, aż dwa! Szczegóły znajdziecie poniżej!

►  Co warto kupić z Balea?
►  Dlaczego warto używać szamponu Batiste?

denko-blog

denko-blog
          Standardowo już zacznę od części włosowej, która oczywiście, jak to zazwyczaj bywa, jest największa. Dwa z nich są moimi must have, bez których nie wyobrażam sobie mojej włosowej pielęgnacji. Pierwszym z nich, jest oczywiście Batiste dark & deep brown, którego pełna recenzja się już szykuje. Niezawodny i niezbędny w nagłej sytuacji. Drugi must have, to odżywka Balea z Oil repair, którą uwielbiają moje włosy, a recenzję macie [ tutaj ]. Jak tylko mam możliwość wpada do mojego koszyka i długo się to nie zmieni! Wodę różaną też używam regularnie, zazwyczaj mieszam 1:1 z wodą i nawilżam nią włosy przed nałożeniem maski, swego czasu używałam jej jako tonik, ale do nawilżania włosów lepiej się spisuje. Wracam do niej co jakiś czas, ale jeszcze nie wiem czy kupię kolejne opakowanie. Skusiłam się jednak na drugą buteleczkę Joanny Rzepy [ recenzja ], żeby dać jej drugą szansę i stwierdziłam, żeby uzyskać jakiś efekt potrzebuję 3-4 butelek. Mam zamiar zrobić zapas jak pojawi się jakaś promocja. Co prawda kiedyś nie zrobiła na mnie wrażenia, ale teraz sobie myślę, że jedna butelka niekoniecznie zadziała tak, jak dłuższa kuracja. 
denko-blog

          Wśród pielęgnacji znalazł się nawet jeden bubel: peeling z greenland, który poza pięknym zapachem nie robił właściwie nic. Delikatny zdzieraczek dla kobiet, które nie lubią mocnego peelingu, czyli nie dla mnie. Cała reszta sprawdziła się nieźle, szczególnie dezodorant Fa, który od lat świetnie mi służy i jeszcze nie znalazłam takiego, który by mnie zadowolił. Żel pod prysznic z Bath&body o zapachu sweet pea, to dla mnie totalna nowość, która umilała mi prysznice przez parę miesięcy. Wbrew pozorom był bardzo wydajny, a fajny świeży zapach słodkiego groszku, bardzo przypadł mi do gustu. W przeciwieństwie, do mocno perfumowego zapachu z próbki żelu od Toni Gard.

denko-blog

          Nail Tek foundation II zrobił się po prostu glutem i nie dało się go używać, poza tym okazało się, że lakier zawiera formaldehyd, więc zdecydowałam się do niego nie wracać i pozostać przy lakierze z Bielendy, a teraz już z Killsa. Serum kolagenowe do paznokci z SYIS, które trafiło do mnie w jednym z ShinyBoxów świetnie się spisało. Jestem nim pozytywnie zaskoczona, bo nie spodziewałam się wielkiego WOW. recenzja jest w trakcie pisania, więc również możecie się jej wkrótce spodziewać. 

denko-blog

            Jak wspomniałam na początku, w tym miesiącu znalazła się również kolorówka. Dwa tusze (wow), które naprawdę żal było mi wyrzucić, bo oba spisywały się świetnie. Etre Belle to znów produkt z ShinyBoxa i kolejny hit. Niestety nie doczeka się recenzji, bo nie zrobiłam zdjęć, ale musicie wierzyć mi na słowo, że jest mega! Rzęsy po jej użyciu były nieźle podkręcone, wydłużone i rozdzielone. Maskara z essence realoaded nie zrobiła może na mnie, aż tak pozytywnego wrażenia jak etre belle, ale muszę przyznać, że jest to jedna z fajniejszych drogeryjnych maskar. Fajnie rozczesuje i fajnie wydłuża, a właśnie tego oczekuję od porządnej maskary. 

denko-blog

          W zapachowej części nigdy się za bardzo nie rozwodzę, ale muszę kilka słów powiedzieć o wypalonych w marcu woskach. Golden sans, jeden z niewielu unikatów w mojej kolekcji, wcale mnie tak nie powalił jak się spodziewałam. Był przyjemny, ale nie ubolewam nad faktem, że jest trudno dostępny. Ciasto bananowe z Kringle dostałam jako dodatek do zakupów i niestety, kompletnie nie moja bajka. Nie przepadam za takimi ciężkimi, słodkimi zapachami. River Valley, był dla mnie zagadką ponieważ pachniał zupełnie inaczej, niż się spodziewałam. Był… męski, ale tak przyjemnie. O Black coconut, chyba nie muszę Wam mówić, bo wiecie, że go uwielbiam?
Taki jest mój marcowy projekt denko. Nic nadzwyczajnego, jak się mają Wasze wykończenia?