Jako, że mamy za sobą pierwszy tydzień kwietnia, wypadałoby pokazać Wam moich ulubieńców z marca. Ewidentnie w tym miesiącu królują kosmetyki kolorowe. Z marca nie mam ani jednego kosmetyku pielęgnacyjnego… Wstyd i hańba! Ale to już tak jest, jak jest się maniaczką makijażu… Co ja biedna na to poradzę? Ześwirowałam doszczętnie! Nie zmienia to jednak faktu, że chcę Wam dziś pokazać kilka moich ulubionych (kolorowych) kosmetyków z marca i może, znajdzie się tutaj jeszcze jakieś miejsce na coś pachnącego! Jeżeli macie ochotę dowiedzieć się co mocno polubiłam w marcu, zapraszam na post.

Ulubione kosmetyki w marcu

Ulubione kosmetyki w marcu

          Jak już wiecie w tym miesiącu opanowało mnie kolorówkowe szaleństwo. Ulubione kosmetyki w marcu to głównie te, które używałam codziennie, na zmianę, lub wszystkie na raz. Nie mam zamiaru omawiać Wam każdego kosmetyku oddzielnie bo post byłby niesamowicie długi, więc o każdym z nich powiem Wam tylko kilka słów. Niektóre już doczekały się recenzji, więc na pewno je Wam podlinkuję.
          Zacznę od produktu do ust. Kredka Color Rush od Rimmela w odcieniu I want candy! 130 była moim produktem numer jeden zarówno podczas wyjazdu do Genewy, jak i po powrocie do Polski. Bardzo kremowa, mocno napigmentowana i niezwykle trwała kredka do ust, sprawiła, że mój codzienny makijaż poza tym, że był szybki to był też pełen kolorów! Jasno różowa, jaskrawa kredka od Rimmela mega pozytywnie mnie zaskoczyła, chcę więcej!
          Kolejnymi obowiązkowymi kosmetykami w marcu, które królowały w marcu na moich brwiach były farbki od Makeup Revolution, które pokazywałam Wam [ tutaj ] z bliska. Trzy ze zdjęcia służyły mi do stworzenia idealnego odcienia i bardzo dobrze się u mnie sprawdziły. Fajna pigmentacja, prosta obsługa i super trwałość. Jestem na tak i choć teraz wróciłam do cienia z theBalm, czasami używam tych farbek!

Ulubione kosmetyki w marcu

Too faced Chocolate bar

          Przejdźmy teraz do makijażu oczu (fajna kolejność, usta, brwi, oczy… hmm…). W każdym razie głównym elementem mojego codziennego makijażu, były dokładnie cztery cienie: Unexpected, Cupcake i Shimma shimma z Makeup Geek oraz cień Black forrest trufle z paletki Too faced Chocolate bar. Uwielbiam te cienie, a Unexpected to mój obowiązkowy cień transferowy, do właściwie każdego makijażu. Jak chciałam uzyskać mocniejsze oko, używałam ciemniejszych cieni z palety Chocolate Bar i tym oto sposobem w marcu ograniczyłam się w sumie do czterech rzeczy, jeżeli chodzi o makijaż oka. Chyba nie tak źle, co?

Too faced Chocolate bar
           Podczas pobytu we Francji w moje ręce wpadł róż NARS Deep Throat i od tego momentu jest na moich policzkach właściwie codziennie. No dobra, nie codziennie bo nie maluję się tak często, ale za każdym razem jak robię pełny makijaż twarzy to Deep throat jest na moich policzkach. Jest piękny, bardzo naturalny, daje delikatny błysk na twarzy dodając jej tej nieskazitelności i świeżości, której zawsze pragniemy. Jeżeli kiedykolwiek będziecie miały okazję go kupić, albo chociaż pomacać, nie wahajcie się! Moim zdaniem jest lepszy niż Orgasm, ponieważ nie ma w sobie takich dużych, ostrych drobinek. Zresztą ich porównanie znajdzie się niebawem na blogu!

Makeup Geek          Tak prezentują się moje ulubione kosmetyki w marcu. Jak widzicie wcale nie ma tego dużo, ale skupiłam się na jednej tematyce. No cóż, tak to czasami bywa! Teraz przyszła pora na trzy wyjątkowe zapachy, które mnie urzekły (ponownie lub po raz pierwszy). Zacznę od mojej ukochanej Clean Cotton, mój pierwszy najwspanialszy zapach, którego druga duża świeczka również dołączyła w tym miesiącu do moich zapachowych zbiorów. Sun&sand to trudno dostępny zapach w Polsce, ale jego świeże, delikatnie męskie nuty mocno przypadły mi do gustu. Jednakże, póki co jeszcze nic co wąchałam nie przebiło Stony Cave. W tej chwili jest to mój numer jeden jeżeli chodzi o woski Yankee Candle, aktualnie jest niezastąpiony!
Yankee Candlee

          Właściwie to by było na tyle jeżeli chodzi o ulubieńców marca, mogłabym się jeszcze pokusić o dorzucenie jakiejś książki, ale musiałabym Wam opowiedzieć całą sagę więc chyba się jednak powstrzymam. Wydaje mi się, że nie było tego wcale sporo, ale te kosmetyki (i zapachy) są naprawdę godne poznania, sprawdzenia i zakupu, bo są po prostu świetne!
A jakie był Wasze ulubione kosmetyki w marcu?