Tak, czerwcowe, nie pomyliłam się. Denko najtrudniej mi się fotografuje i nigdy nie mam mocy, żeby zabrać się za opisanie tylu kosmetyków na raz. W związku z tym, tak mocno spóźniłam się z czerwcowym denkiem. Na szczęście, nie jest ono tak duże, jak to z maja (więc nie muszę tak wielu produktów opisywać)! W każdym razie pora pożegnać się z tymi opakowaniami, w związku z tym zapraszam na czerwcowe denko.

denko-blog

denko-blog

          Mam wrażenie, że każde denko zaczynam od zdania: „Tradycyjnie, zacznę od włosów…”. Tym razem również nikogo nie zaskoczę, zaczynając właśnie od tej tematyki. W czerwcu w końcu udało mi się wykończyć szampon O’right do włosów przetłuszczających się, który niestety w tej sprawie działał kiepsko. Ładnie pachniał, fajnie się pienił, ale bez rewelacji. Do dna dobił też mój ukochany szampon z Lusha: BIG, którego pełna recenzja jest [ tutaj ], więc nie będę się powtarzać. Skończyła się również moja ulubiona odżywka z granatem od Alterry, która jeszcze na blogu nie doczekała się recenzji, a to naprawdę podejrzane, jak kupię kolejne opakowanie (już chyba dziesiąte) to przygotuję o niej post, obiecuję! Spray do włosów na bazie wody Szungitowej wykończyłam już po raz trzeci i aktualnie w użyciu jest butelka nr 4. Jest to jedna z wcierek, które można używać na wzmocnienie i przyspieszenie porostu, inne wcierki są opisane [ tutaj ]. Lubię ją, bo zatrzymuje wypadanie, ale niestety mocno obciąża włosy.
denko-blog

          W pielęgnacji twarzy nie poszalałam, dna dobił oczyszczający płyn micelarny z L’oreala, którego raczej ponownie nie kupię. Był okej, ale jakoś lepiej współpracuje mi się z tym z Garniera. Hialuronowy krem z Soraya używałam dość długo i dość sporadycznie, często pod makijaż bo fajnie się w tej kwestii sprawdzał, ale nie było to nic nadzwyczajnego. Małe wrażenie zrobiła też na mnie maseczka wygładzająca od Skin79. Po jej zastosowaniu miałam wrażenie, że absolutnie nic się nie zmieniło. W dodatku zostawiła na skórze nieprzyjemną, lepką warstwę. Nic nadzwyczajnego. W przeciwieństwie do plastrów na nos z Purderm, które pomimo nieprzyjemnego zapachu, fajnie oczyszczają nos.

denko-blog

          Cała reszta to kilka próbek, w które nie będę się zagłębiać. Wspomnę tylko o jednej z nich, midnight recovery eye krem pod oczy na noc z Kiehl’s, który cudownie koił okolicę oczu przed snem. Jestem skłonna kupić sobie pełną wersję. Złote płatki pod oczy lubię czasem sobie położyć w ramach relaksu, tak było i tym razem. Fajnie odświeżają i pobudzają okolice oczu. Brokatowy eyeliner z essence mi po prostu zasechł, czego się spodziewałam, bo od początku był mocno gęsty. Wykończyłam kolejny, bardzo przyjemny żel pod prysznic z Dove i lecę już z następnym. O zmywaczu do paznokci z Isany muszę opowiadać? Jest genialny, ale szykuję o nim post, więc nie będę więcej zdradzać.

denko-blog

          Wszystkie cztery powyższe zapachy wpadły w moje gusta, głównie Napa Valley Sun! Cudowny, świeży i orzeźwiający, czyli totalnie mój. Najmniej podobał mi się Golden Sands, wydawał mi się zbyt ciężki, natomiast słodki groszek i Ocean Star przyjemnie odświeżały moje otoczenie. Wyjątkowo mało wosków jak na mnie, ale to dlatego, że w czerwcu częściej odpalałam świece. Zresztą w lipcu było podobnie.
          W lipcu nie poszalałam, bo denko nie należy do największych jak na mnie – ale myślę, że i tak nie jest najgorzej. Całkiem nieźle idzie mi regularne wykańczanie produktów, z czego bardzo się cieszę. Oby tak dalej!
Jak tam Wasze denko?