mac-Burgundy-times-nineSą takie palety, które uwielbiam bez dwóch zdań, ale i takie, które nie do końca przypadły mi do gustu (choć nie będę ukrywać, że lubię większość moich palet). Bohaterka dzisiejszego postu, czyli Burgundy times nine, MAC cosmetics należy zdecydowanie do pierwszej grupy! Odpowiedź na pytanie dlaczego i czemu tak ją uwielbiam, znajduje się poniżej, więc jeżeli jesteś zainteresowana poznać ją bliżej: zapraszam na post. Od razu ostrzegam, jest sporo zdjęć bo paleta jest baaardzo fotogeniczna.
➥ Najbardziej klasyczna czerwień – M.A.C RED
➥ Mehr i Craving – dwie ulubione pomadki MAC
mac-Burgundy-times-nine

Burgundy times nine, to jedna z czterech palet, które pokazały się na przełomie czerwca/lipca tego roku. Wersja burgunowa, czyli dzisiejsza bohaterka, jako pierwsza wpadła mi w oko i zakradła do serca. Latem, choć kolory mi się podobały, wydawała mi się to dość nietrafionym zestawem kolorystycznym, ale na jesień odcienie są po prostu perfekcyjne!

Jak sama nazwa wskazuje, paleta ma w sobie dziewięć cieni, które w jakimś stopniu związane są z burgundem. Wpadają w tonacje delikatnie brązowo bordową, z domieszką złota i odrobinką czerwieni. Burgundy times nine, zawiera szeroki wachlarz wykończeń, a cienie zamknięte są w plastikowej, całkiem porządnej, czarnej kasetce. Brakuje mi w niej jedynie lusterka, gdyby nie jego brak, byłaby to idealna paleta na wyjazdy. 

mac-Burgundy-times-nine
MAC-burgundy

Połączenie odcieni w palecie daje szerokie pole do popisu przy makijażach dziennych, ale sprosta również wieczorowemu wyzwaniu. Jednakże to nie wszystko, jak wspomniałam wcześniej, zawiera w sobie różnorakie wykończenia. Wszystkie cienie opisałam poniżej:
  • Honey lust, to delikatnie połyskujący ciepły beż, wpadający w odcienie brzoskwini o wykończeniu lustre. Idealny do rozświetlenia wewnętrznego kącika
  • Antiqued to przepiękne, intensywne stare złoto z czerwonym podtonem, ma wykończenie veluxe pearl i jest to najcieplejszy cień w całej palecie.
  • Haux to taki jaśniejszy, taupe z domieszką brudnego różu, w wykończeniu satin. Cudowny cień transferowy i do rozcierania innych cieni.
  • Poppyseed ma wykończenie satynowe i jest to delikatny beż, klasyczny nudziak. Świetny do makijaży dziennych, ale też jako tranfer.
  • Embark, to taka chłodna czekolada mieszana z brudnym różem. To cień o wykończeniu matowym. Bardzo go lubię do przyciemniania załamania oraz jako główny cień na powiece.
  • Star Violet śliwka ze złotem i burgundem, właściwie można by rzec, delikatna czerwień z drobinkami złota. Bardzo ładny cień o wykończeniu veluxe pearl.
  • Quarry, klasyczny cień w odcieniu taupe. Może nie klasyczny, bo jest to delikatniejsza i nieco jaśniejsza wersja, ale jest naprawdę ciekawy. Kolejny cień o wykończeniu matte.
  • Noir ciemny, głęboki brąz ze złotymi drobinkami. Nie do końca jest to brokat, shimmer jest mały i bardzo delikatny. Cień o wykończeniu velvet.
  • Sketch, cień który chciałam kupić sobie solo. Satynowa, mocno napigmentowana, ciemna śliwka. Najpiękniejszy cień z palety, cieszę się, że się w niej znalazł.

MAC-burgundy
MAC-burgundy

Myślę, że MAC przygotował naprawdę świetną paletę, jest to ciekawa propozycja nawet dla najbardziej wybrednych. Rozmaitość wykończeń i kolorów daje nieograniczone możliwości. Niepowtarzalna kompozycja, dobry pigment i świetna jakość cieni, składają się na recepturę naprawdę udanej palety. Nie żałuję, że wydałam na nią 160zł i jeżeli miałabym możliwość, skusiłabym się na wersję z fioletami.

MAC-burgundy
MAC-burgundy

Ja znalazłam swoją paletę (prawie) idealną, czepiam się jedynie braku lusterka, na wyjazdach jest to uciążliwy problem. Na szczęście ja pod ręką zawsze mam jakiś produkt, który ma w sobie lusterko i nie mam kłopotów z wykonaniem makijażu. Poza lusterkiem, nie mam palecie nic do zarzucenia. Jest lekka i bardzo poręczna, ląduje na moim makijażowym stole za każdym razem.
Koniecznie daj znać jak podoba Ci się paleta burgundy times nine od MAC cosmetics! Może masz jakiś pomysł na makijaż?