Ze względu na gorący okres świąteczno-sylwestrowy po raz pierwszy w historii bloga pojawi się denko z dwóch miesięcy. Chcę wejść w 2016 rok z czystym kontem jeżeli chodzi o wykończone produkty. Będzie to największe deko jakie pokazywałam i nie ukrywam, że już na samą myśl o tej ilości, boję się ile zajmie mi pisanie tego posta. Ale nie ma co narzekać, tylko brać się do roboty. W związku z tym zapraszam już na ostatnie denko w 2015 roku!
denko-blog

          Jak wspomniałam we wstępie dzisiejszy post to denko z listopada i grudnia, w związku z tym jest naprawdę ogromne! Największa część to oczywiście kosmetyki do włosów, ale tym razem jest też sporo wykończonej kolorówki. W tej grupie znajduje się aż 5 podkładów, więcej o nich na pewno poniżej. Zacznę jak zwykle od części włosowej, jest tego naprawdę sporo.

denko-blog
  • Balea professional, repair + – odżywka do włosów brązowych. Całkiem przyjemna, chociaż nie zrobiła na moich włosach efektu wow. W składzie nie ma silikonów i jest raczej delikatnie oczyszczająca. Dla mnie była niestety bardzo średnia.
  • Nive long repair – odżywka, która chyba dwukrotnie znalazła się w moich ulubieńcach, ale już niebawem pojawi się cała recenzja, więc poza tym, że ją uwielbiam to nie napiszę więcej.
  • Natur Vital, odżywka z szałwią – która pachniała jak stara babcia, włosy były po niej sypkie i bardziej błyszczące. Była dość mocno lejąca co było dla mnie minusem, ale poza tym była naprawdę całkiem przyjemna.
  • Balea, odżywka perłowa – o bardzo przyjemnym zapachu, którą używałam z gencjaną do przyciemnienia o ochłodzenia kolorów. Zapewniła odpowiedni poziom nawilżenia moim włosom, które w zimie są nieco bardziej narażone na przesuszenie.
  • Sylveco, pszenniczo-owsiany – zdecydowanie nie dla mnie. W ogóle się nie pienił, średnio domywał włosy po olejach i bardzo nieprzyjemnie pachniał. Nie skuszę się na nią ponownie.
  • Pharmaceris, H-stimupurin – szampon stymulujący porost włosów, który jakoś znacznie go nie przyspieszył, ale zauważyłam znaczne zmniejszenie wypadania i sporo baby hair na skroniach. Myślę, że kupię go ponownie żeby przedłużyć kurację.
denko-blog

  • Argania spinosa, Argan oil – zakupiony w TKMAxxie, który chciałam już wykończyć. Początkowo używałam go na końcówki, ale wykończyłam go stosując na całe włosy na noc. Ciężko się go zmywało, fajnie wygładzał włosy, ale mocno przyklepywał.
  • Vatica, Black seed – czyli olej z czarnuszki, który miał dość specyficzny zapach i to była jego jedyna zaleta. Lepił się, brudził włosy i wszystko w koło, nie na moje nerwy.
  • Bania Agafii, naturalny olej na porost włosów – z nowej serii, która zawierała w środku pojemniczek wypełniony nasionami. Bardzo lubiłam go na całe włosy bo pięknie je wygładzał i nabłyszczał, chociaż te wypadające ziarenka doprowadzały mnie do szału!
  • 4 Long Lashes, serum stymulujące wzrost włosów – faktycznie odniosłam wrażenie, że włosy troszkę przyspieszyły. Nie jakoś znacznie, ale mam wrażenie, że doszło 0,5cm nadprogramowo. To moje drugie opakowanie i myślę, że skuszę się na kolejne.
  • ANNA, odżywka pokrzywowa – mój standard jeżeli chodzi o wcierki. Lubię ją, choć mam wrażenie, że ostatnio działa gorzej, więc pewnie moja skóra głowy się do niej przyzwyczaiła. 
  • Marion, odżywka b/s do włosów łamliwych i z rozdwojonymi końcówkami – to właśnie z Mariona są moje ulubione odżywki bez spłukiwania, ta wersja również była fajna i pewnie skuszę się na kolejną wersję do przetestowania. 
  • Batiste, dark & deep brown – ulubiony, sprawdzony i to właśnie tą wersję wybieram za każdym razem jak tylko jest dostępna. Pełna recenzja jest [tutaj].
denko-blog

  • L’oreal Ideal soft – tonik, który spisał się naprawdę świetnie i był bardzo wydajny. Bardzo fajnie pachniał i doskonale oczyszczał skórę z resztek makijażu.
  • Sylveco, lipowy płyn micelarny – niestety nie radził sobie za dobrze z mocnymi kolorami, czy chociażby z eyelinerem. Jest to raczej bardzo delikatny płyn, dla osób z bardzo wrażliwą cerą.
  • Skin Up, face care – liftingujący płyn micelarny, który niestety u mnie się nie sprawdził. Mocno szczypał w oczy i podrażniał skórę – zdecydowanie nie dla mnie.
  • BioLaven, żel myjący do twarzy – o bardzo przyjemnym zapachu, jest to kolejny odłam firmy Sylveco, ale ta seria jest bardzo udana. Żel fajnie oczyszczał buzię i zostawiał skórę miękką i przyjemną w dotyku.
  • Faroma, tutti frutti – peeling do ciała o zapachu wiśni i porzeczki, co w efekcie nie było zbyt przyjemne. Sam peeling był całkiem konkretny, odpowiedni dla fanek mocnego peelingu.
  • Vedara, Golden Sweet Peeling – bardzo przyjemny, delikatniejszy peeling, który pozostawia skórę miękką, gładką okraszoną delikatnymi drobinkami. Pełna recenzja: [tutaj].
  • AA, kremowy żel do ciała – czyli po prostu troszkę gęstszy żel pod prysznic, fajny zapach, dobrze się pienił i spełniał swoje zadanie pod prysznicem.
  • Garnier mineral, Invisible – jeden ze słabszych dezodorantów jakie używałam. Niestety nie zdał egzaminu nawet w mniej intensywne dni. Nie polecam.
denko-blog
  • essence, all about matt – w opakowaniu była 1/3, ale niestety upadek sprawił, że całość poszła w niepamięć. Przyjemny, ale raczej ponownie się na niego nie skuszę.
  • DUO, clear white – najlepszy klej do rzęs, łatwy w obsłudze, trzyma rzęsy na miejscu przez wiele godzin i po zaschnięciu jest całkowicie niewidoczny. 
  • Benefit, POREfessional – moja pierwsza baza ukrywająca pory i choć już przerobiłam sporo próbek wciąż nie jest to mój nr 1. Raczej nie kupię pełnego opakowania.
  • Herome – odżywka do paznokci, która raz na jakiś czas robi porządek z moimi paznokciami. Znalazło się na blogu miejsce na pełną recenzję kuracji [tutaj].
  • Malu wilz, luxury makeup base – bardzo fajna baza nawilżająca, która genialnie nadawała się pod makijaż, szczególnie dla Lady. Kupiłabym ją ponownie, ale znalazłam ją w TKMAxxie, więc pewnie nie uda mi się dorwać jej po raz drugi.
  • Zoeva 114 – pędzel zalany latekstem. Dałam go do denka, bo nie wiem czy jest jeszcze dla niego nadzieja, chociaż spróbuję go jeszcze odratować.
  • Maybelline, Instan anty-age – najlepszy jaki do tej pory miałam okazję stosować, również doczekał się pełnej recenzji i radzę rzucić okiem bo warto poznać go bliżej [klik].
  • Revlon Colorstay, 150 Buff – sprawdzony, lubiany i nie ostatni bo w użyciu mam już bodajże trzecią buteleczkę. Pełna recenzja [tutaj].
  • Bourjois 1-2-3 Perfect, 52 – nie wspominam go co prawda najlepiej, ale swego czasu bardzo go lubiłam. Ma średnie krycie i wcale tak świetnie nie ukrywa zaczerwienień. 
  • Pharmaceris, Sand 03 – całkiem przyjemny i muszę przyznać, że swego czasu był to mój ulubiony podkład, ładnie stapiał się ze skórą i wyrównywał koloryt.
  • SYIS, podkład długotrwale kryjący – nie spodziewałam się rewelacji, ale był to bardzo dobry podkład o dobrej trwałości i niezłym kryciu. Bez wątpienia mogę go polecić.
  • Maxfacotr, Facefanity light ivory – podkład, który zrobił u mnie małą rewolucję, a który aktualnie jest dla mnie zbyt różowy. Pełna [recenzja] znalazła się już na blogu, a ja muszę wykończyć drugie opakowanie.
denko-blog

          Wypalone w tym okresie woski zdecydowanie zachowane były w zimowym klimacie, może ewentualnie poza piękną mocno kwiatową i świeżą Plumerią. Żurawinowa mandarynka doczekała się nawet swojego miejsca na blogu [klik], a Bundle Up to oficjalnie mój zimowy ulubieniec. Winter Glow zresztą też jest przepiękny, zimowy i przyjemny – muszę przyznać, że zimowa kolekcja w tym roku jest wyjątkowo udana!

          Ufff! Skończyłam! Przeraża mnie długość tego posta, mam nadzieję, że udało Ci się dobrnąć do końca bo sporo tego było! Chociaż wiem, że wiele moich czytelniczek uwielbia denka, mam więc nadzieje, że ten post i Tobie przypadł do gustu.

Jak tam Twoje ostatnie w tym roku denko?


FACEBOOK | INSTAGRAM | YOUTUBE | TWITTER | SNAPCHAT: agwer_blog