blog-kosmetyczny
Niejednokrotnie mówiłam, że jestem ogromną fanką palet. Przez prawie cztery lata prowadzenia bloga, nie przyznałam się, że moją jeszcze większą obsesją, są pojedyncze cienie. Jak tylko usłyszałam o Glamshadows, wiedziałam, że kiedyś trafią w moje ręce. Obejrzałam filmik Hanii i z okazji urodzin, kliknęłam 6 kolorów, które najbardziej wpadły mi w oko. Cienie glamshadows, to produkty autorskie, polskiej Youtuberki: Digital Girl, a ja bardzo lubię wspierać polskich twórców. Chcecie wiedzieć czy warto je kupić?
blog-kosmetyczny
Cienie Glamshadows są produkowane w Polsce i nie są testowane na zwierzętach. Każdy cień ma 12 miesięcy ważności, ale nigdzie nie znalazłam informacji o ich gramaturze. Są bardzo przystępne cenowo, bo jedna sztuka to koszt 12zł. Wszystkie cienie można nakładać na sucho oraz na mokro, a dostępne są jedynie online na www.glam-shop.pl. Do wyboru aktualnie są 24 kolory, w tym sporo cieni duo chromatycznych i to właśnie na nich się dzisiaj skupię.
Stwierdziłam, że matów i klasycznych odcieni mam już całkiem sporo, więc wybrałam coś niepowtarzalnego. Nie ma sensu powielać kolorów, których i tak już trochę mam. W mojej kolekcji znalazło się sześć cieni:
Kosmiczna pieczarka – szaro, brązowo, fioletowy odcień, o chłodnej tonacji. 
Kolorowy dym – połączenie błękitu i bardzo jasnego fioletu, w kompozycji z szarością.
Patyna – czerwono fioletowa szarość, która opalizuje na chłodną, delikatną zieleń.
Rabarbar – miedziany odcień, opalizujący w stronę ciepłego, złota i czerwonego wina.
Jednorożec – stonowany, chłodny, ale intensywny róż opalizujący na jasny błękit.
Cytrynowa mgiełka –  przenikający się błękit i cytrynowa żółć, dająca w efekcie połyskującą zieleń.
blog-kosmetyczny
blog-kosmetyczny
Cienie nakładane palcem zawsze będą bardziej intensywne, ale Hania nakładała je również pędzlem i naprawdę zrobiły na mnie wrażenie. Muszę przyznać, że od kiedy je mam, używam ich stosunkowo często, a ich jakość, bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Są miękkie, ale nie masełkowate, nie zauważyłam pylenia podczas aplikacji, ani osypywania cieni w ciągu dnia. Ich dużym plusem jest to, że nie rolują się na powiece, nawet po kilku godzinach. Wszystkie kolory są bardzo intensywne, pięknie się błyszczą i na powiece wyglądają obłędnie. Doskonale łączą się z cieniami innych firm, z innymi wykończeniami i formułami.

Nakładane na morko mają jeszcze większą pigmentację i muszę przyznać, że pozytywnie zaskoczyły mnie intensywnością, jaką można za ich pomocą osiągnąć. Bardzo dobrze się z nimi pracuje, bez problemu można je dokładać i wzmacniać kolor. Ładnie się blendują i bez problemu można stworzyć między nimi płynne przejścia. Jedyne co mi się nie podoba, to niektóre nazwy. Kosmiczna pieczarka? Matowy cielak? Troszkę śmiesznie to brzmi, ale oczywiście zdaję sobie sprawę, że liczy się sam produkt, nie jego nazwa.
blog-kosmetyczny


Na górnej powiece: Rabarbar, na dolnej: Cytrynowa Mgiełka
Czy warto kupić cienie glamshadows? Uważam, że jak najbardziej tak. Głównie dlatego, że są naprawdę przystępne cenowo, same możemy stworzyć swoją paletę kolorów, a pigmentacja, trwałość i intensywność kolorów jest na wysokim poziomie. Jestem zachwycona cieniami, które stoworzyła Hania i jestem pewna,  że nie będą to moje ostatnie sztuki. Poza tym, jest to produkt polskiej produkcji, a warto wspierać polskie marki. 
Jakie są Wasze małe obsesje?