the-balm-charming
O firmie theBalm pisałam na blogu już wielokrotnie. Zaraz po kolorystycznej petardzie nadeszła pora na kolejny post z #loveyourlipsweek. Tym razem zajmę się dwoma matowymi pomadkami theBalm. Meet Matt(e) Hughes Commited oraz Charming, które już jakiś czas temu zasiliły moją kolekcję. Wybór kolorystyczny jest stosunkowo niewielki, ale trochę trwało zanim zdecydowałam się na jakiś odcień. Nie wiedzieć czemu, seria matowych pomadek theBalm, wcale nie jest taka popularna w świecie urodowym, a szkoda – warto poznać je bliżej. Chętnie opowiem Wam dlaczego powinnyście zwrócić na nie uwagę.
blog-kosmetyczny

Jak większość produktów marki theBalm, matowe pomadki Meet Matt(e) Hughes również są wizualnie zachowane w stylistyce pin up. Klasyczne, zgrabne opakowanie otrzymujemy w kartoniku, na którym znajduje się skład i najważniejsze informacje. Z kwestii technicznych wspomnę, że klasyczny aplikator bardzo się brudzi i nabiera zdecydowanie za dużo produktu. Na szczęście można sobie z tym poradzić wycierając go o krawędź opakowania lub nakładając produkt pędzelkiem.
Pierwszy z serii pomadek Meet Matt(e) Hughes (53,99zł), trafił do mnie kolor Charming. Ciemny, chłodny, brudny róż, czyli moja mała obsesja. Długo zachwycałam się zdjęciami tego koloru, aż zdecydowałam się na zakup swojej pierwszej matowej pomadki theBalm. Odcień Committed, to stosunkowo nowy nabytek, a skusiłam się ze względu na jej dość niepowtarzalny kolor. Jasny, neutralny i lekko rozbielony koral, przepięknie wygląda, szczególnie nałożony palcem. 
Nietypowe dla pomadek Meet Matt(e) Hughes jest to, że pachną miętą i wanilią, ale nie dają uczucia ochłodzenia na ustach. Choć podczas aplikacji czuć lekki chłodek, to wrażenie bardzo szybko się ulatnia. Matowe pomadki mają to do siebie, że wysuszają usta. Jednakże podczas częstego stosowania Commited albo Charming, nie zauważyłam większego przesuszenia. Wystarczy odpowiednio pielęgnować usta i nie powinno być problemu. Nakładanie tych produktów jest bardzo proste, bo klasyczny aplikator dobrze radzi sobie z rozprowadzaniem formuły. Dobrze nakładają się również pędzelkiem (chociaż trzeba działać szybko i sprawnie), ale rozprowadzone palcem również dają niesamowity, miękki efekt.
blog-kosmetyczny
the-balm-charming
The Balm Meet Matt(e) Hughes, są w stanie przetrwać nienaruszone, niejeden posiłek. Nie polecałabym co prawda jeść pierogów, ani nic zbyt tłustego, ale poza tym trzymają się na ustach rewelacyjnie. Nie pozostawiają nieładnego konturu, nie kruszą się i nie robią plam w ciągu dnia. Radzę zmywać je płynem dwufazowym, bo zwykłym płynem micelarnym można się z nimi trochę pomęczyć.
Który kolor bardziej Wam się podoba?
Czwarty dzień #loveyourlipsweek mamy już za sobą! Zobaczcie co napisała reszta dziewczyn biorąca udział w akcji: