Tydzień temu totalnie dałam ciała, ale po prostu nie miałam czasu, głowy i siły żeby przygotować fajny niedzielnik. Mam nadzieję, że dzisiaj uda mi się to nadrobić. Chwilowy kryzys i brak weny w końcu musiał mnie dopaść, bo ostatnie miesiące były dość intensywne. Dzisiaj jednak nie przyszłam marudzić i narzekać tylko opowiedzieć o momencie, który zmienił moje życie i dzięki, któremu jestem tu, gdzie jestem. Opowiem Wam też o moich iście ambitnych planach na wakacje i tym razem mam dla Was kilka naprawdę fajnych linków!
➥ Czym robię zdjęcia?
➥ O pokazie Magdy Pieczonki
➥ Najlepszy prezent dla blogera

Punkt krytyczny

Pamiętam jak za czasów szkolnych nie mogłam doczekać się wakacji. Myślę, że nie jestem w tym uczuciu odosobniona i każda z Was pewnie miała podobnie. Natomiast nie wyobrażacie sobie jakie było moje zdziwienie, kiedy po studiach wcale nie zatęskniłam za wakacjami. Wręcz przeciwnie, kompletnie nie były mi one do szczęścia potrzebne. Chciałam działać, robić różne rzeczy, pracować, realizować projekty, rozwijać się. Ten stan, w którym miałam mnóstwo energii utrzymywał się bardzo długo, aż nadszedł moment krytyczny. Byłam wyczerpana fizycznie, psychicznie i życiowo. Nie podobało mi się to, jak wygląda moje życie, nie podobało mi się, że za mało zarabiam, że nie jest tak, jakbym chciała. Byłam sfrustrowana niemocą, która mnie otaczała. Nie mogłam robić tego co chciałam, bo po prostu w tamtym momencie nie było to możliwe. Ograniczały mnie pieniądze, brak czasu, brak możliwości i stagnacja, w którą popadłam. Zagubiłam się w swojej namiastce dorosłości i zamiast robić wszystko, aby coś zmienić, zatrzymałam się. Stanęłam w miejscu i załamałam ręce. Jak teraz myślę o tym z perspektywy czasu: poddałam się
Poczułam, że to w jaki sposób żyję, nie jest tym o czym zawsze marzyłam.
Na szczęście ten moment, krytyczny trwał tylko chwilę. Nie należę do ludzi, którzy użalają się nad sobą nie wiadomo jak długo i czekają, aż ktoś ich podniesie (tj. oczywiście, że czasem się nad sobą użalam i chcę żeby ktoś mi pomógł, ale zawsze staram się znaleźć jakieś rozwiązanie). To był właśnie ten moment, w którym zdecydowałam zwolnić się z aktualnej pracy i założyć własną firmę. Nie wydarzyło się nic specjalnego, nic się nie stało. To ja czułam się źle i postanowiłam coś zmienić. Poszłam na bezrobocie i układałam w głowie plan, jak to wszystko poprowadzić. Nie miałam pojęcia o biznesie, nie uczyłam się zarządzania, ani marketingu, nie jestem mistrzem biznesplanów, ale udało się. Zaczęłam zmieniać swoje życie, założyłam firmę.

Bardzo się ciesze, że wzięłam los w swoje ręce. Chociaż nie rozwijam się w zastraszającym tempie, nie zdobywam szczytów i nie zarabiam milionów cieszę się, że podjęłam taką, a nie inną decyzję. Nie jest łatwo, cale nie mam mniej stresu, ale za to zdecydowanie więcej satysfakcji. Powoli dochodzę do celu i małymi kroczkami zdobywam małe szczyty. Bałam się i właściwie cały czas się boję, ale to już inny strach niż kiedyś. Nie boję się, że dostanę opierdziel od szefa, że nie spełniam standardów, nie wpisuję się w narzucone schematy. Mój aktualny strach związany jest z ambicjami, dążeniem do realizacji celów. To pozytywny dreszczyk emocji, który zupełnie innych niż ten, który towarzyszy mi zazwyczaj przed przelaniem opłaty za ZUS.



Plany na wakacje

Będąc swoim własnym szefem wszyscy myślą, że możesz pracować wtedy kiedy chcesz. Możesz wziąć wolne w każdej chwili, wyjechać na wakacje i mieć w czterech literach to, co dzieje się w Twojej firmie. No więc, żeby była jasność, rzeczywistość wygląda dokładnie odwrotnie. Za każdym razem jak gdzieś wyjeżdżam, przysięgam, za każdym ktoś się do mnie umawia na makijaż. Przychodzi mail z propozycją współpracy, a ja bez komputera, z ograniczonym dostępem do sieci i z kalendarzem bezpiecznie czekającym na uzupełnienie w moim biurku. Telefon dzwoni, skrzynka mailowa się zapełnia, a ja co? Mam leżeć z książką w hamaku i mieć ich wszystkich w poważaniu? Nie tak wygląda prowadzenie firmy, przynajmniej nie na początku. Wolne chwile chwytam wtedy, kiedy mogę sobie na to pozwolić. Pracuję sama, nie mam pracownika, ani współpracownika i nie mogę sobie na to jeszcze pozwolić, więc wszelkie dłuższe wyjazdy wiele komplikują. Czyli wcale nie w piątki i soboty, kiedy większość ludzi ma wolne, ja wtedy najwięcej pracuje. Ale kocham swoją pracę! Uwielbiam zadowolone klientki, uśmiechy na ich twarzach i tą przyjemną niepewność, spodoba się czy nie?
W tym roku czekają mnie głównie podróże po Polsce. Rok temu byłam w Hiszpanii i Danii, ale niestety póki co nie planuję zagranicznych wyjazdów. Jednak wszystko może jeszcze ulec zmianie i może polecę na weekend do Paryża? Kto wie! W każdym razie, nie mam w planach wielkich wyjazdów, bo czeka mnie sporo podróżowania po naszym pięknym kraju. Poznań, Warszawa, może Zakopane. Mam nadzieję, że uda mi się zrealizować zaproszenie do hotelu w Ustce, Będę jednak z Wami szczera, wcale nie mam ochoty w tym roku na wyjazdy, choć weekend w SPA dobrze by mi zrobił. 

Kryzys zażegnany!

Ostatnio brakowało mi energii do działania. Brakowało mi weny, natchnienia i pomysłów. Nie wiem czy miała na mnie wpływ zmienna pogoda, wyczerpanie materiału czy jakieś inne czynniki, ale mam nadzieję, że już sobie poszło. Miałam bardzo intensywne kilka miesięcy, więc musiało się to w końcu na mnie obić. Odsapnęłam sobie chwilę, nabrałam dystansu, przemyślałam parę rzeczy i chyba energia wróciła! Poza tym, dajecie mi ostatnio takiego kopa do działania, że aż nie wiem co powiedzieć! Dostaję od Was masę wiadomości z pozytywną energią i mnóstwo cudownych komentarzy. Dziewczyny, bardzo Wam dziękuję. Cieszę się, że śledzicie i doceniacie moje poczynania w sieci. To niezwykle miłe i bardzo motywujące. 

Mała dawka inspiracji

7 błędów w blendowaniu cieni – podrzucam Wam mój tekst, który pojawił się na początku miesiąca, ale może być bardzo przydatny dla nie jednej z Was. Jeżeli jesteście niezadowolone ze swoich makijaży i nie wiecie jak sobie z tym poradzić, może ten tekst rozwiąże Wasze kłopoty z blendowaniem.
Jak być bardziej produktywną? – Ala dzieli się swoimi sześcioma radami jak efektywniej pracować w domu, żeby z satysfakcją odhaczać zaplanowane zadania. Myślę, że tekst warty uwagi, bo Ala zwraca uwagę na kilka ważnych aspektów. Jeżeli macie problem chociażby z organizowaniem czasu na pisanie postów, to ten tekst może się Wam spodobać. 
Najbardziej wpływowi influenserzy na świecie wg. Forbes – jeżeli interesujecie się social mediami, to ten artykuł na pewno Was zaciekawi. Zestawienie kategorii beauty kompletnie mnie nie dziwi. Brakuje mi tam tylko jakiejś polskiej twarzy chociaż myślę, że Ewa Red Lipstick Monster ma ogromne szanse niebawem znaleźć się w takim rankingu!
Samodzielna kalibracja monitora – jeżeli zależy Wam na idealnym odzwierciedleniu kolorów, to na pewno przydałaby się profesjonalna kalibracja monitora. Ale z tego tutorialu dowiecie się, jak krok po kroku w domowym zaciszu dokonać „kalibracji”. Sama się za to zabiorę na dniach.