paleta Morphe Brushes 35F
Marka Morphe Brushes wzbudza w świecie beauty sporo emocji. Zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Niestety w  Polsce produkty Morphe Brushes są trudnodostępne, ale jest kilka miejsc w sieci gdzie można kupić ich produkty. Jako, że jestem uzależniona od palet do oczu nie mogłam przejść obojętnie wobec tych, które oferuje marka. A jest ich naprawdę sporo. Parę tygodni temu skusiłam się na drugą paletę Morphe Brushes 35F. Z mojej pierwszej palety ➥ Morphe 35C jestem bardzo zadowolona, więc postanowiłam nabyć kolejną. Dziś opowiem Wam o niej nieco więcej, pokażę swatche i makijaż. Jeżeli chcecie wiedzieć czy warto ją kupić i jak się nią pracuje, zapraszam na post.
Morphe Brushes 35F opinie

Paleta Morphe Brushes 35F

Paleta zamknięta jest w czarnym plastikowym opakowaniu i znajduje się w niej 35 odcieni. Wersja 35F składa się z 28 połyskujących i 7 matowych cieni. Całość skomponowana jest w neutralnych i ciepłych barwach, które od razu przypadły mi do gustu. Wielkość cieni przypomina pojedyncze wkłady Makeup Geek lub Glamshadows, czyli klasyczny, wygodny rozmiar. Paleta w standardzie kosztuje 149zł, ale często jest przeceniona na 119,90, a można ją dostać między innymi w drogerii glowstore.pl.

Jakość cieni, trwałość i pigmentacja

Muszę przyznać z ręką na sercu, że jestem naprawdę bardzo zadowolona z jakości cieni. Jak do opakowania mogłabym się odrobinę przyczepić, to zawartość jest bardzo przyjemna. Paleta Morphe Brushes 35F ma aż 35 świetnie napigmentowanych cieni, które aplikują się bardzo przyjemnie. Maty są aksamitne, miękkie i rozcierają się bezproblemowo. Nie tracą pigmentu podczas blenowania, pozwalają stopniować intensywność i jednocześnie nie stapiają się w jedną, nieestetyczną plamę. Pozostałe 28 cieni, to folie w czystym wydaniu. Pięknie połyskujące, bardzo intensywne i zaaplikowane na mokro lub opuszkiem dają efekt tafli. Najlepiej wyglądają jednak nałożone palcem, ale jeżeli tego nie lubicie mokry pędzel też świetnie da sobie z tym radę, a kolor zawsze można podbić bazą Too Faced lub NYX do brokatu. Powalający efekt gwarantowany. W palecie jest sporo złota, brązów i żurawiny, co moim zdaniem stanowi niezwykle trafioną kompozycję.
 
Paleta pozostawia niesamowite pole do popisu. Różnorodność kolorów sprawia, że wykonamy nim mocny wieczorowy makijaż z połyskiem, ale i lekkie rozświetlone oko na co dzień. Jeżeli zastanawiacie się nad trwałością, to tutaj również się nie rozczarujecie. Cienie trzymają się bez zmian do zmycia makijażu, choć te połyskujące czasem lubią się zebrać w załamaniach, co jest dość częste w przypadku takiego wykończenia. Testowałam je na ➥ korektorze tarte, MAC Mineralize i ➥ matowym cieniu Color Tattoo. Jeżeli więc macie tłustą powiekę polecam sięgnąć po coś mega zastygającego jak Shape Tape albo Color Tattoo. Poniżej zamieściłam swatche wszystkich kolorów bezpośrednio na skórę, bez bazy za pomocą palca. Od pierwszego rzędu nakładane od lewej.
Morphe Brushes 35F swatches
neutralny makijaż wieczorowy

Błysk na piątkę?

Paleta w której znajduje się aż 35 cieni o świetnej jakości w takiej cenie, to strzał w dziesiątkę. Uważam, że naprawdę warto się nią zainteresować jeżeli szukacie uzupełnienia dla swoich palet w postaci błyszczących cieni. Jeżeli lubicie połysk w swoim makijażu, najczęściej sięgacie po neutralne barwy, koniecznie się nią zainteresujcie. Ja zamówiłam paletę Morphe Brushes 35F z myślą o uzupełnieniu kufra i jestem niesamowicie zadowolona, że to zrobiłam. Zawsze zabieram ją ze sobą do klientek i niejednokrotnie sięgałam po foliowe cienie przy makijażach ślubnych czy wieczorowych. Zmaltretowałam ją całkiem konkretnie i już planuję zakup kolejnych palet Morphe.
Morphe Brushes 35F
Jesteście fankami takich dużych palet, czy preferujecie mniejsze wersje?