niedzielnik
Jestem w szoku, że niedzielnik to jedna z Waszych ulubionych serii na blogu. Bardzo mnie to cieszy, bo okazuje się, że lubicie tu zaglądać nie tylko po makijażowe porady, ale również po to, żeby mnie lepiej poznać. W końcu #niedzielnik to trochę więcej prywaty i tematów często niezwiązanych z kosmetykami, trochę moich przemyśleń okraszonych odrobiną szczerości i sarkazmu. Ponieważ zbliżają się moje urodziny pomyślałam, że to dobra okazja na krótkie podsumowanie, choć podobnie jak rok temu, tak i teraz planuję przygotować ➥ Autoportret na dwudzieste ósme urodziny. Tak czy siak, jeżeli macie ochotę spędzić ze mną ten niedzielny poranek, to śmigajcie po kawę i zapraszam na dzisiejszy post. Koniecznie zajrzyjcie też do innych niedzielników:
niedzielnik

Pora dorosnąć?

Jestem niestety jedną z tych osób, która niekoniecznie chce się pogodzić ze swoim wiekiem. Od kiedy skończyłam 25 lat nie czuję już tej radości z urodzin, tej aury i podniecenia. Zamiast tego czuję się coraz starsza i wcale nie gotowa na to, żeby zacząć „dorosłe życie”. Prawie 30., a ja jeszcze nie myślę nawet o dziecku? Jeszcze nie mam mieszkania, ani kredytu? Właściwie nie przeraża mnie to tak bardzo jak fakt, że jestem coraz starsza, a jeszcze nie do końca mam wszystko poukładane. Nie do końca wiem czego chcę od życia i choć mam mniej więcej sprecyzowane cele, mniej więcej wiem czym chcę się zajmować, to z roku na rok wszystko się zmienia. A we mnie budzi się co jakiś czas obawa, że moja życiowa sytuacja zmusi mnie do pracy na kasie w Biedronce. Szanuję wszystkie osoby tam pracujące i absolutnie nic nie mam do tego sklepu, ale DLA MNIE osobiście byłaby to życiowa porażka. Nie zazdroszczę moim znajomym, którzy mają już dzieci, kredyt na dom, męża lub narzeczonego, nie zazdroszczę im tysięcy na koncie, podróży na drugi koniec świata, czy wypasionego samochodu. Zazdroszczę im stabilizacji, której mi wciąż brakuje. Pewności swojej przyszłości, bo moja wciąż stoi pod znakiem zapytania. Chociaż zazwyczaj myślę pozytywnie, to czasem są takie chwile kiedy zaczynam wątpić, a urodziny to taki moment, gdzie nachodzi mnie na przemyślenia o przyszłości.

Każdy rok na karku to kolejna dawka doświadczeń, które przyjmuję z uśmiechem na twarzy. Cieszę się z tego jak wygląda moje życie, jestem dumna z tego co robię, cieszę się, że zajmuję się tym, co kocham i każdego dnia chce mi się wstawać z łóżka. Te momenty kiedy zaczynam wątpić zdarzają mi się coraz rzadziej i teraz, kiedy kolejny rok przede mną, mam zamiar zneutralizować je do minimum. Bo po co się dołować? Lepiej myśleć pozytywnie, niezależnie od wieku! Mam tylko jedno zastrzeżenie. Mogłabym mieć to wszystko, całe moje doświadczenie, wiedzę i przemyślenia i wciąż mieć 25 lat? Dziękuję!
niedzielnik

Harry Potter przez wieki!

Ja wiem, że się powtarzam. Ja wiem, że Wy już to doskonale wiecie, ale nie interesuje mnie to! Nie interesuje mnie, że za 2 dni kończę 28 lat, nie interesuje mnie, że już dawno nie jestem dzieckiem (a kto to powiedział?) i nie interesuje mnie, że nie lubicie Harrego Pottera (choć to nieprawda, bo jeżeli nie lubicie tej serii to śmiało możecie poszukać sobie innego miejsca w sieci! Nie no… Żartowałam!), bo ja uwielbiam całą sagę, wszystkie książki, wszystkie filmy i nie będę się tego wstydzić. Za każdym kolejnym razem kiedy czytam całą serię, a w tej chwili robię to 5 lub 6 raz, odnajduję w niej coś nowego, odkrywam elementy, które wcześniej nie przykuły mojej uwagi i choć teoretycznie to książka dla dzieci, to czuję, że będę po nią sięgać jeszcze przez wiele lat. Dzięki mojej przyjaciółce stałam się szczęśliwą posiadaczką całej serii Harrego w nowej serii okładek, posiadam też wszystkie ebooki i… pierwszą edycję książek, sfatygowaną przez czas. Obiecywałam sobie, że oddam te stare książki lub sprzedam, bo przecież mam nowy piękny komplet, ale… boli mnie serce jak o tym pomyślę. Tyle przeszłam z tymi książkami, w takie miejsca je zabierałam, mój piesek ostrzył sobie na nich zęby, jedna prawie wylądowała ze mną w wannie, a ostatnia część niemalże pojechała beze mnie do Poznania. Pewnie w końcu sięgnę po rozum do głowy i oddam starą serię komuś, kto jeszcze tych książek nie przeczytał, a chciałby poznać świat Harrego od środka. Może też pokocha go tak samo, jak ja?
To przepiękna opowieść o przyjaźni, oddaniu i wielkiej odwadze. Dorastanie z głównymi bohaterami całej sagii to była dla mnie czysta przyjemność, wspaniała przygoda i cieszę się, że to właśnie wtedy J.K. Rowling postanowiła wydać swoje książki. Cieszę się, że miałam okazję tak bardzo wczuć się w wykreowaną przez nią rzeczywistość. Do dziś pamiętam noce w kinie na premierze filmu lub oczekiwanie przed empikiem o północy, w dniu premiery kolejnej części. Mam sentyment do tych książek dlatego, że prawdopodobnie już nigdy tego nie przeżyję, nie poczuję tego, co czułam wtedy. Mam nadzieję, że moje dziecko też będzie mogło przeżyć coś takiego. Wszystkie książki o Harrym Potterze to magiczny świat, nie tylko dla dzieci i dlatego go tak uwielbiam!
A jeżeli jesteśmy w temacie książek…

Organizacja czasu z Olą Budzyńską

To ostatnio moją biblioteczkę zasiliła książka „Jak zostać Panią swojego czasu” i w wolnych chwilach pochłaniam to, co przygotowała Ola. Jestem co prawda dopiero na początku książki, ale jestem w szoku jak wiele z tego, co już przeczytałam do tej pory dotyczy mnie samej. Choć z organizacją czasu radzę sobie nie najgorzej (a przynajmniej tak myślałam), to okazuje się, że może być lepiej, a ja nie muszę wiecznie czegoś robić, nad czymś pracować. Mogę pozwolić sobie na relaks, chwilę oddechu i wciąż być produktywna. A ostatnio bardzo brakuje mi chwili dla siebie, takiej totalnie DLA SIEBIE. Blog się rozwija, ja w sezonie ślubnym mam bardzo dużo pracy z Pannami Młodymi, coraz więcej lekcji makijażu, zdjęcia, konsultacje, sesje i zaczyna mi brakować czasu na własną regenerację. Czasu dla Agnieszki, której nie chcę zaniedbywać. Myślę, że książkę Oli pochłonę bardzo szybko, bo już teraz trafiła w samo sedno mojej codzienności, a ja chcę ją ogarnąć. No i nie ukrywam, że fajnie byłoby być Panią Swojego Czasu!

Czy kochasz siebie bez makijażu? #rawbeautyprojekt

Pamiętam jak parę lat temu też pokazywałyśmy się na Instagramie bez makijażu. Podobnie i teraz nie miałam z tym problemu szczególnie, że często pokazuje Wam się no makeup na Insta Stories. Niezależnie od tego czy mam jakieś wypryski, niedoskonałości czy przebarwienia (a różowe policzki towarzyszą mi każdego dnia), nie miałabym problemu pokazać się bez makijażu. Agata znów przypomniała o tym projekcie i bardzo mnie to cieszy, powinnyśmy kochać siebie takimi jakie jesteśmy. Ja nigdy nie ukrywałam i nie będę ukrywać, że kocham swoją twarz taką, jaka jest i bardzo jestem ciekawa, jakie Wy macie do tego podejście? Pod zdjęciem na Instagramie pojawiło się sporo komentarzy odnośnie wychodzenia z domu bez makijażu, czy lubicie, czy nie, jak się czujecie totalnie no makeup? Mnie możecie podziwiać ile chcecie, nie wstydzę się tego jak wyglądam, a twarz nigdy nie była moim kompleksem (w przeciwieństwie do tyłka :D). A jeżeli jeszcze nie śledzicie mnie na Instagramie, polecam to nadrobić: [KLIK]. Pokażcie się bez makijażu, wszystkie jesteście piękne!

PS. Będąc w temacie Instagramu, pamiętacie o #agwerinspired? Jeżeli kupiłyście coś z mojego polecenia, zainspirowałam Was dom makijażu, zdjęć, Bullet Journala czy czegokolwiek innego, oznaczcie zdjęcie na Insta tym hashtagiem żebym mogła Was znaleźć! Na pewno niektóre zdjęcia będę pokazywać na moim Stories!

Drobna dawka inspiracji

8 błędów w social media marketingu – jeżeli zaczynacie aktywnie działać w Social Mediach, to jest coś, co zdecydowanie powinnyście przeczytać. Porady są praktyczne i warto się do nich zastosować, szczególnie jeżeli Wasze social media nie działają zbyt dobrze.
Jak sprawdzić słowa kluczowe u konkurencji? – blog Press Yourself odkryłam bardzo niedawno i zaczytałam się od pierwszego kliknięcia. Blog o e-biznesie i marketingu internetowym czyli coś w sam raz dla blogerów. Polecam!
Dlaczego krytyka jest potrzebna? – bardzo fajny tekst Żanety o hejtowaniu, krytyce i podejściu do obu zagadnień. Jeżeli macie problem z odpornością na hejterskie komentarze myślę, że po tekście Żanety Wam przejdzie. Notabene koniecznie zaglądajcie do niej częściej!

Zdarza Wam się wychodzić bez makijażu czy nie bardzo?