Nie wiem jak Wy, ale ja nie mogłam się doczekać tego niedzielnika. Może niekoniecznie nie mogłam się doczekać niedzieli, ale niedzielnik już od kilku dni chodził mi po głowie. To będzie kolejny tekst, w którym trochę się przed Wami otworzę, znowu sobie ponarzekam (bo ja taka maruda jestem właśnie), odsłonię trochę kart świata blogerów i zaproponuję udział w projekcie celebrowania jesieni. Oczywiście jeżeli macie ochotę spędzić ze mną ten niedzielny poranek, to przygotujcie sobie pyszną kawę lub ciepłą herbatę, zawińcie się w kocyk i zabierzcie do czytania. Dziś będzie tego całkiem sporo.
➥ Najlepszy prezent dla blogera
➥ 5 sposobów na odstresowanie

#PROJEKTJESIEŃ

Kocham jesień! Choć ostatnio mówiłam, że zima to moja ulubiona pora roku, to właśnie zmieniłam danie. Zdecydowanie wolę jesień i w tym roku mam zamiar celebrować ją tak długo jak się da. Ciemne bordowe pomadki, śliwkowe paznokcie, ciepłe swetry, koce i książka z ulubioną herbatą? Tak, tak, tak! Co roku jesienne krajobrazy zapierają mi dech w piersiach. Czerwono-brązowe liście, w połowie łyse drzewa, piękny zapach wilgotnej trawy, chłodny wiatr. Nic tylko żyć, nie umierać! W tym roku chcę celebrować jesień. Mam zamiar całkowicie odmienić swoje postrzeganie codzienności. Bordowa albo śliwkowa pomadka? Oczywiście! Mocno podkreślone oko? Czemu nie! Wygodny i ciepły sweter? Koc? Botki? Jak najbardziej. Mam zamiar z każdego jesiennego dnia wyciągać jak najwięcej i choć jestem raczej domatorką i lubię spędzać czas w domu na pewno będę więcej spacerować. Chcę chłonąć każdą jesienną chwilę, bo ani się obejrzę już będzie zima.

W związku z powyższym ogłaszam #projektjesień! Będę się z Wami dzielić moim celebrowaniem jesieni. Na pewno przygotuję na blogu jesienny post, a zapowiada się coś fajnego, więc mam nadzieję, że się Wam spodoba! Jeżeli Wy też macie ochotę celebrować ze mną jesień, zapraszam. Na pewno będę wrzucać zdjęcia na Instagram z hashtagiem #projektjesień, Waszych zdjęć również będę pod nim szukać.

Londyn!

Właściwie to jeszcze nic pewnego i póki co wyjazd jest dopiero w fazie planowania, ale… Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli jeszcze w tym roku będę w Londynie! Kolejne marzenie będę mogła skreślić z listy. Zawsze chciałam odwiedzić to miasto! Zobaczyć jak tam jest, zajechać do The Making od Harry Potter Studio i na peron 9 i 3/4. Jako zagorzała fanka Harrego Pottera nie mogę przejść obok takiego miejsca obojętnie, a wypadałoby przed trzydziestką je odwiedzić. Bo potem wiecie… trzeba już być dorosłym i te sprawy.
Poza Londynem, razem z moim chłopakiem mamy w planach wizytę w Liverpoolu. Jako zagorzały fan piłki nożnej od dawna chciał tam pojechać, a skoro już będziemy w okolicy… Szykuje się fajny trip po Wielkiej Brytanii i mam szczerą nadzieję, że nasz wyjazd wypali! Już tworzę listę miejsc, które chciałabym odwiedzić i oczywiście na pewno zawitam do Bootsa i Primarka. Nie planujemy co prawda dłuuugiej wizyty, ale mam nadzieję, że zdążymy zobaczyć Big Bena, Tower Bridge, Buckingham Palace, Tower of London i może skorzystamy z okazji i wjedziemy na London Eye? Choć nie wiem czy będę miała tyle odwagi, zobaczymy!


Jeżeli byłyście kiedyś w Londynie lub Liverpoolu, koniecznie napiszcie mi w komentarzach gdzie warto zajść, jakie miejsca zobaczyć. Może znacie jakieś przyjemne kawiarnie? Restauracje, przez które nie zbankrutujemy, ale dobrze zjemy i miło spędzimy czas?

Blogerki kłamią

Pewnie znowu wyjdę na tą złą. Pewnie znowu ktoś mi zarzuci, że mam ból dupy (tym razem proszę o precyzję – o co?), że jestem zazdrosna albo mam kompleks mniejszości i wylewam gorzkie żale. Prawdopodobnie wiele z Was sobie pomyśli, że przesadzam. Zapewne znowu ktoś obrobi mi tyłek, będzie plotkował za moimi plecami czy zablokuje mnie na Instagramie. Możliwe, ale już mnie to nie interesuje, bo miarka się przebrała.
ZNOWU.


 (notabene autorem tego zdjęcia jest mój chłopak, czego Demotywatory.pl nie raczyły w żaden sposób zaznaczyć)
Opowiem Wam coś, co może pozwoli niektórym z Was uświadomić sobie, że blogosfera jest tak naprawdę bardzo mała. Ludzie gadają, plotkują i… obserwują, widzą pewne rzeczy, pewne zależności. Jako blogerka dostaję dużo ofert współpracy. Nie, nie piszę tego po to żeby się chwalić, ale żeby uświadomić Wam, dostaję informację o większości kampanii, które odbywają się w naszym urodowym świecie online. Wiem co się szykuje, jakie będą akcje i jakie kosmetyki będą przesyłane do testów w ramach barteru lub płatnych działań. Jako odbiorca czytam blogi, śledzę Instagramy i Fanpage ulubionych (i nie tylko) blogerek i widzę co się dzieje, jakie piszą posty, jakie tematy poruszają na swoich blogach i jakie otrzymują paczki. Widzę, które dziewczyny decydują się na barter, a które na płatną współpracę. Będąc jednocześnie blogerem i czytelnikiem wiem, jakie warunki proponuje marka lub agencja w ramach współpracy. 
I wiecie co mnie denerwuje?
Jak doradzają, komentują i podpowiadają innym blogerkom jak się wyceniać, jak to powinny szanować swoją pracę i swój czas. Przy czym 3/4 recenzji blogu to paczki z współprac barterowych. Oczywiście może się mylę! Może każda z nich ugadała sobie perfekcyjne warunki i chwała im za to. Gratulację, życzę powodzenia i podziwiam za tak umiejętne prowadzenie negocjacji. Szkoda tylko, że często nie przekłada się to na rzeczywistość.
Żeby znowu nikt mnie źle nie zrozumiał. Barter, barterowi nie równy. Nie tępię tego typu działań, bo czasami sama się na takie zgadzam jeżeli produkt lub marka mnie jara i chcę poznać te kosmetyki z bliska. Jasne! Nigdy tego nie kryłam i, co pragnę podkreślić, tu nie chodzi o potępianie barteru, ale o podejście do tego tematu niektórych osób. Nie chodzi mi tutaj o samą ideę barteru, róbta co chceta – Twój blog, Twoje kredki. Mnie chodzi o hipokryzję, którą zdarzało mi się ostatnio często zauważać. „Biorę 3/4 współprac barterowych, bo ZA DARMO, a wszystkim doradzam jak bardzo powinni się cenić, jak szanować swój czas i włożoną pracę, chwalę się na prawo i lewo jaka to ja nie jestem droga, jakie to ja mam stawki i gardzę barterem”.
Naprawdę? Gdzie tu sens? Gdzie logika?

Nie rozumiem robienia z siebie nie wiadomo kogo, kiedy rzeczywistość jest zupełnie inna. Ten światek naprawdę jest mały i jak ktoś jest uważnym obserwatorem nie trudno jest zauważyć kto jak kreuje swój wizerunek. Nigdy nie uważałam się za eksperta w dziedzinie blogowania, bo uważam, że są osoby bardziej kompetentne ode mnie, ale jeżeli COŚ WIEM i mogę pomóc komuś, kto tej wiedzy nie posiada – zrobię to. Jednak nie wciskam kitu, nie robię z siebie „bogini blogosfery” tylko dlatego, że dostałam kolejną paczkę. Staram się dzielić faktyczną wiedzą i doświadczeniem aby osoby, które go jeszcze nie mają miały łatwiejszy start niż ja, ale nie ściemniam. Nie wciskam nikomu, że wiem najlepiej i w ogóle, bo każdy ceni swoją pracę inacezej. Dla mnie to nie jest powód do wywyższania się, ale radości. Z przyjemnością dzielę się z Wami moimi doświadczeniami, podpowiadam i nie kłamię. Po prostu jestem szczera. Zawsze powtarzam, że dopóki robisz na blogu wszystko w zgodzie ze sobą, to rób to dalej. Mnie irytuje jedynie fakt, że niektóre blogerki robią jedno, a mówią drugie i myślą, że nikt tego nie widzi.
Aha i jeszcze jedno. Nie mylmy paczek PR-owych, które właściwie do niczego nas nie zobowiązują z faktycznymi działaniami o charakterze barterowym. To są dwie różne kwestie.

EDIT: Dziewczyny, żeby było jasne, ja nie wrzucam nas wszystkich do jednego worka. Dalej jestem zdania, że powinnyśmy sobie pomagać i doradzać, ale nie wciskając kit. Nie chcę nikomu robić koło tyłka i wytykać palcami, bo też nie ma kogo. To co napisałam tyczy się moich wielomiesięczych obserwacji różnych grup, blogów i dyskusji w sieci. Nie będę robić czarnego PR-u ani robić gównoburzy, bo nie ma o co. Po prostu chciałam wyrzucić z siebie kilka przemyśleń, a Wy nie musicie się ze mną zgadzać. Każda z nas jest inna i może mieć inne podejście do tematu 😉
Ale wiecie co? Koniec z narzekaniem. Nie chcę żeby niedzielnik był czymś negatywnym i jak jedna z Was słusznie zauważyła, ostatnio powiewa w nich ciągłym marudzeniem – koniec z tym!
➥ Dlaczego barter jest (i nie jest) spoko

Mała dawka inspiracji

Jak wygląda lekcja makijażu w salonie MAC? – dziewczyny z bloga Bless The Mess, robią naprawdę genialną robotę! Milena dzieli się doświadczeniem z lekcji i podpowiada czy warto ją podjąć czy lepiej sobie odpuścić. Jeżeli planowałyście wizytę w salonie, radzę przeczytać!
Zmiany w przepisach o ochronie danych 2018 – już w styczniu zaczną obowiązywać nowe przepisy o ochronie danych osobowych, jeżeli prowadzicie bloga lub sklep online i macie na nim newsletter, to koniecznie powinnyście przeczytać ten artykuł i poznać bloga Bliżej prawa, bo warto.

Czy jest takie miejsce, do którego Wy od dawna chciałybyście wyjechać?