Ulubieńcy września 2017
Zawsze lubiłam wrzesień. Nigdy nie miałam problemów z powrotem do szkoły, a początek jesieni zawsze kojarzył mi się dobrze. Do szkoły nie chodzę już od dobrych kilku lat, ale wrzesień wciąż bardzo lubię. Schyłek lata i początek pięknej polskiej jesieni to moment, na który zawsze czekam. Bardzo często wśród ulubieńców kosmetycznych nie pokazuję Wam tylko nowości, które w ostatnim czasie mi się sprawdziły, ale kosmetyki, które znam od dawna i do których wracam. Tym razem będzie podobnie, choć znajdą się tutaj też dwie nowości, które uwielbiam. Wszyscy moi ulubieńcy września poniżej!
Ulubieńcy kosmetyczni września 2017

Ulubieńcy września

Maska do włosów średnioporowatych, Winogrona i Keratyna, Anwen

Używam jej już od dłuższego czasu i bardzo się z nią polubiłam. Ponieważ dobija już dna, a ja aktualnie wykańczam wszystkie rozpoczęte kosmetyki, to dobry moment, żeby Wam o niej opowiedzieć. Zdecydowałam się na maskę dla włosów średnioporowatych, ponieważ ja tak naprawdę nie do końca wiem jaki mam typ włosa. Teoretycznie są niskoporoowate, ale czasami bywają niesforne. To był dobry wybór, choć w następnej kolejności sięgnę po tę drugą. Maskę kupiłam na stronie www.sklepawen.pl i zapłaciłam za nią 39zł. Za maskę o pojemności 200ml, to całkiem spora kwota, ale komu, jak komu, ale Anwen w kwestii włosów można zaufać.
Maseczka  ma za zadanie regenerować, pielęgnować, nawilżać, dodawać elastyczności i wzmacniać włosy dzięki unikatowym składnikom takim jak: hydroliowana keratyna, aloes, krzemionka, jedwab, gliceryna, olej winogronowy i nie tylko. Dokładny jest dostępny na stronie sklepu. Muszę przyznać, że maska spełniła wszystkie moje oczekiwania. Włosy po jej zastosowaniu faktycznie są bardzo elastyczne, nie elektryzują się, są gładkie, miękkie i niesamowicie jedwabiste w dotyku. Za to działanie pokochałam ją i myślę, że wróciłabym do niej gdyby nie zapach. Niestety dla mnie jest zdecydowanie zbyt intensywny. Utrzymywał się na włosach nawet następnego dnia, a dla mnie jest za ciężki i za słodki. Warto wspomnieć, że to jest maska, którą trzeba wyczuć. Zbyt duża ilość może mocno obciążyć włosy i spowodować oklap, co dwa razy mi się zdarzyło. Jak już nałożymy odpowiednia ilość dla naszych włosów, maseczka działa cuda! Jestem na tak, choć zapach nie dla mnie, chętnie sprawdzę wersję dla włosów nieskoporowatych.

MIYA, myPOWERelixir

Serum rewitalizujące marki MIYA doczekało się na blogu osobnej recenzji. Nie bez powodu dziś do niego wracam, ponieważ podczas moich ostatnich przebojów z cerą bardzo mi pomogło. ➥ MIYA, myPOWERelixir, to naturalny kosmetyk bogaty w drogocenne składniki. Ma stałą konsystencje, która pod wpływem ciepła palców zmienia się w olejek. Ma działanie silnie regenerujące i nawilżające, co okazało się dla mnie zbawienne.
We wrześniu dopadło mnie uczulenie spowodowane maseczką perłową marki Skin79. Wizyta u dermatologa i leki uszczupliły mnie o sporą kwotę, ale na szczęście cera doszła szybko do siebie. Między innymi dzięki serum myPOWERelixir. Aplikowałam je grubszą warstwą na wieczór i czułam przyjemne ukojenie dla wysuszonej, podrażnionej cery. Ponadto pomaga mi w walce z przesuszoną skórą na prawej dłoni, czego dorobiłam się stosując ➥ krem do rąk YOPE. Serum bardzo dobrze nawilża skórę, regeneruje czego w ostatnim czasie bardzo potrzebowałam. Jeżeli macie podobne problemy do moich i stawiacie na naturalną pielęgnację, polecam sięgnąć po ten produkt.
Ulubieńcy września blog

Smashbox, 24 Hour Photo Finish Shadow Primer

Rzadko kiedy używam jako bazy pod cienie czegoś innego niż zastygający korektor. Ta forma zawsze się u mnie sprawdza i zazwyczaj nie eksperymentuje. Baza Smashbox, 24 Hour Photo Finish Shadow Primer to u mnie nowość, którą chciałam sprawdzić i nie żałuję! Działa naprawdę świetnie, a stosuję ją po prostu pod korektor.
Baza Smashbox jest bezbarwna, dlatego w moim przypadku nie sprawdza się stosowana solo. Natomiast doskonale sprawdza się jako dodatkowe przedłużenie trwałości makijażu oka, zapobiega też rolowaniu się cieni i sprawia, że powieka jest bardziej klejąca. W pozytywnym sensie. Niezależnie od tego, jaki korektor na nią nałożę, cienie pięknie się przyklejają i trzymają bez szwanku cały dzień. Dosłownie. Stosowałam ją też jako klej do cieni sypkich albo foliowych i przez to, że pozostawia lepką warstwę, świetnie się do tego nadaje. Sprawdziła się też u mnie przy bardziej tłustych powiekach, ponieważ 24 Hour Photo Finish Shadow Primer zastyga i pozostawia skórę matową. Jeżeli macie więc problematyczną powiekę, spróbujcie tej bazy. Solo jak i w połączeniu z korektorem świetnie się spisuje.

Golden Rose, Matte Lipstick Crayon, 20

Pomadki z serii Matte Lipstick Crayon na pewno doskonale znacie. Mam kilka kolorów, po które chętnie sięgam, ale to odcień 20 stale gości na moich ustach ostatnio. To przepiękna, przygaszona czerwień z malinowym podbiciem. Bardzo lubię mocno wyrysować nią usta albo rozetrzeć kolor tylko żeby zaznaczyć czerwień wargową. Trzyma się na ustach bardzo przyzwoicie, choć niestety wysusza usta. Ja jednak jak zwykle powiem, że przy odpowiedniej pielęgnacji, to naprawdę nie jest problem. Uwielbiam ten kolor i zawsze mam go ze sobą w torebce.

SminkoLashes, model Bella

Nowość w szeregach marki i moja nowa miłość. Bella jest po prostu fantastyczna! Wiecie, że ja nie jestem fanką mega długich, gęstych i ciężkich rzęs. Nowy model Sminko, to taki złoty środek. Mamy tutaj lekko koci kształt, włosy układane krzyżowo, ale niezbyt gęsto. Nie są przytłaczające i fajnie podkreślają spojrzenie. Przepięknie wyglądają na oczach i cudownie się je nosi. Podobnie jak większość modeli zaprojektowanych przez Martę i Magdę, ten model też jest leciutki i elastyczny.
ulubione rzęsy sminko
Całkiem skromni Ci moi ulubieńcy września. Niestety uczulenie mocno ograniczyło moje możliwości sprawdzania nowych kosmetyków. Odstawiłam na długo podkład, nie malowałam się i ograniczyłam pielęgnację do minimum. Dzięki temu moja cera uspokoiła się bardzo szybko i już nie borykam się z podskórnymi niespodziankami.
Lubicie posty z ulubieńcami?